To obecność Pana tworzy atmosferę kolędy i nadaje tym odwiedzinom dziwną siłę i urok.
Od zawsze boję się czasu kolędy. Kilka tygodni, które fizycznie męczą, a psychicznie wyczerpują. Jednak dobrze, że mamy tę tradycję. Pożyteczną na różne sposoby. Oceń. Wchodzę do domu. Śpiewamy. Tato, mama i sześcioletni synek.
Dzieciak zaczyna histerycznie płakać, chowa się za szafę. A przecież co tydzień spotykamy się w przedszkolu. Co jest? Biorę małego na kolana, uspokaja się. Rozmowa. Nie byłoby kolędy, nie miałbym okazji pomóc dziecku i rodzicom. Albo inna sytuacja: ministrant dzwoni, ktoś otwiera.
„My kolędy nie przyjmujemy... Chyba, że ksiądz prywatnie”. Kropidło i stułę zostawiłem chłopcom i wszedłem „prywatnie”. Jedyna okazja. Po roku już nie było prywatnie, lecz kolędowo. Kiedyś znowu było tak: Dwudziestoletnia dziewczyna, studentka. Mądra i głęboko wierząca. „Proszę księdza, chcę coś ważnego powiedzieć księdzu i rodzicom”. Mów, słuchamy. „Jestem w ciąży”. Moja obecność najwyraźniej złagodziła gwałtowną reakcję rodziców, którzy niczego jeszcze nie wiedzieli. Staram się uświadomić dwie sprawy: radość z daru życia i potrzebę uporządkowania spraw między młodymi, by dziecko od początku miało rodzinę.
Na koniec przytuliłem dziewczynę (siwy włos daje mi to prawo). Tacie oczy zwilgotniały, też przytulił, wycałował, położył rękę na brzuchu córki i powiedział: „Żeby było dobrym człowiekiem”. Nie mówcie, że kolęda niepotrzebna.
Kolęda to nie tylko gaszenie ognia. Najwięcej w domach jest ciepła i serdeczności. Przyszliśmy do Paulinki. Dwunastoletnia ministrantka. Po dziecięcemu wystrojona, przejęta, zarumieniona po czubki uszu, oczęta błyszczące. Mama, tato i starsza siostra zaaferowani dokładnie jak to najmłodsze. Regularni bywalcy Mszy, nabożeństw i konfesjonału – znamy się dobrze. Ale kolęda to coś innego! Czuje się jakieś szczególne napięcie i zarazem spokój.
Wchodząc do każdego mieszkania, głośno powtarzam słowa Jezusa: „Gdzie dwaj albo trzej są zebrani w imię moje”. Ministranci kończą: „Tam i ja jestem pośród nich”. To obecność Pana tworzy atmosferę kolędy i nadaje tym odwiedzinom dziwną siłę i urok. A jeśli ksiądz zatrzymał się u ciebie zbyt krótko, nie miej mu za złe. Był pewnie dłużej potrzebny u kogoś innego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów