Na początku chciałabym księdzu Jaklewiczowi podziękować za artykuł „Ból i nadzieja” z nr 2/2007 r. Ostatni czas był bardzo trudny dla polskiego Kościoła i to przede wszystkim dla osób świeckich, którzy w swoim życiu pragną być wierni Kościołowi.
Oczywiście znam wiele przykładów kapłanów, którzy mają wspaniałe zrozumienie i otwartość na potrzeby i inicjatywy świeckich, ale nie o tym chce pisać. Moje negatywne wnioski wynikają z obserwacji relacji między kapłanami a osobami świeckimi na poziomie parafii. Myślę, że w tym miejscu wszystko się zaczyna. Jeżeli coś nie zafunkcjonuje w parafii, to potem ten rozdźwięk przeniesie się wyżej.
Jeżeli proboszcz nie widzi i nie rozumie potrzeb swoich parafian, to w sposób oczywisty również relacja między wiernymi a ich biskupem zostanie zaburzona. Moje osobiste doświadczenie pokazuje bowiem, że kiedy kapłan przyjmuje postawę nieufności wobec swoich „owiec”, traktuje je jako zakłócające mu jego święty spokój, kiedy drzwi kościoła częściej są zamknięte niż otwarte, kiedy każda inicjatywa jest ignorowana i odrzucana jako niewłaściwa, to prędzej czy później najbardziej wytrwali wierni zrezygnują ze swojego zainteresowania swoim lokalnym kościołem. Jeżeli nawet dochodzi do wizytacji biskupa w takiej parafii, to cóż on może się dowiedzieć od proboszcza, który nie zna swoich parafian, nie rozumie ich problemów.
Nawet przedstawienie różnych ruchów, wspólnot, podczas sprawowanych z biskupem Eucharystii tak naprawdę nie ukaże prawdziwego oblicza parafii. Wizyta duszpasterska biskupa w parafii najczęściej ogranicza się do kontaktów z księżmi pracującymi w tej parafii, kontakt ze świeckimi, powiedzmy sobie szczerze, jest bardzo mizerny. My, jako osoby świeckie, nie mamy żadnej możliwości przedstawienia naszemu biskupowi najważniejszych bolączek i trudności związanych z życiem naszej parafii. Brakuje tej bezpośredniej relacji, która tak jest ważna. A to, czy dana parafia dobrze funkcjonuje, czy nie, wnioskuje się z liczb i statystyk.
Ciągle zwracamy uwagę na liczbę wiernych na Mszy, a nie na jakość ich życia duchowego. Ja, i nie tylko ja, mam wrażenie, że do wielu kapłanów nie dotarła ta prawda, której głosicielem był Jan Paweł II, że sposób postrzegania świata z podziałem na sacrum – czyli świątynia i kapłani oraz profanum – czyli świeccy i otaczający ich świat nie ma racji bytu. A to dlatego, że cały świat jest sacrum, w którym Bóg sprawia swoje dzieła i objawia miłość. I kapłan, mimo że wezwany z tego świata, jednocześnie w tym świecie ma być wyrazicielem tej Bożej miłości. A nie uczyni tego, będąc zamkniętym w świątyni lub w domu parafialnym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elwira Zwolińska