Wyszedł na górę, aby się modlić całą noc (...). Wybrał dwunastu (...). Moc wychodziła od Niego. Łk 6,12.13.19
W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga.
Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą.
Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia.
A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem. My – szare myszki, musimy znać swoje miejsceWyszedł na górę, aby się modlić całą noc (...). Wybrał dwunastu (...).
Moc wychodziła od Niego.
Łk 6,12.13.19
Możemy patrzeć na swoich życiowych mentorów jak na niedościgniony wzór i nigdy nie próbować im dorównać, mając świadomość, że oni są ci lepsi i mądrzejsi, a my – szare myszki, musimy znać swoje miejsce. Możemy jednak widzieć ich jako wzór do naśladowania i bez arogancji dążyć do realizowanej przez nich doskonałości, wierząc, że kiedyś będziemy przynajmniej blisko. Mówię o tym, ponieważ w dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus inspiruje właśnie do naśladowania. Najpierw modlił się całą noc, następnie podjął decyzję – dokonał wyboru, a później poszedł do ludzi – był z nimi, mówił do nich i uzdrawiał. Jak my patrzymy na te działania? Są nieosiągalne? Tylko Bóg tak potrafi? Czy może rodzi się w nas pragnienie – też bym tak chciał...?
Paweł Lis