Prezydent Andrzej Duda, który złożył wizytę we Włoszech, powiedział telewizji RAI we wtorek wieczorem, że "dla bezpieczeństwa Europy, dla bezpieczeństwa świata rosyjski imperializm musi być zatrzymany". Zapewnił, że trzyma kciuki za przyszłą premier Włoch Giorgię Meloni.
W wywiadzie dla drugiego programu telewizji RAI prezydent oświadczył: "Naszym stanowiskiem od samego początku jest wsparcie dla Ukrainy; to jest rzecz najistotniejsza, dla nas najważniejsza".
"Często mówi się o tym, że Polacy na wojnę na Ukrainie, na rosyjską napaść na Ukrainę reagują bardzo emocjonalnie"- zauważył.
Przypomniał, jak bardzo serdeczna była reakcja polskiego społeczeństwa; ludzi, którzy w pierwszych godzinach po rosyjskiej agresji pojechali na granicę i do swoich samochodów zabierali uchodźców z Ukrainy, zapraszali ich do swoich domów.
Aktualizujemy na bieżąco: Relacja z wojny na Ukrainie
Andrzej Duda przypomniał we włoskiej telewizji, że od początku rosyjskiej napaści na Ukrainę 7 milionów uchodźców z tego kraju przekroczyło polską granicę, a obecnie przebywa ich w Polsce około dwóch milionów.
"My wiemy, co to znaczy rosyjska napaść, co to znaczy rosyjska okupacja. My wiemy, co to znaczy być w rosyjskiej niewoli"- podkreślił.
"Gdy Polacy zobaczyli, co się dzieje z Ukraińcami, ta pomoc była autentyczna, była emocjonalna, z serca. Natomiast my jako władze polskie patrzymy na to chłodno i racjonalnie. My wiemy o tym, że Rosjan trzeba zatrzymać, że to jest odrodzony rosyjski imperializm"- mówił.
"Wspieramy Ukraińców - dodał- bo wiemy, że opierają się rosyjskiemu imperializmowi". "Jeżeli Ukraińcy ulegną, następni być może będziemy my. Mamy tego świadomość"- oświadczył prezydent RP.
Następnie stwierdził: "Wiemy o tym, że dla bezpieczeństwa Europy, dla bezpieczeństwa świata rosyjski imperializm musi być zatrzymany. Dla mnie przede wszystkim oznacza to wyparcie Rosji z uznanych międzynarodowo granic Ukrainy".
Przeczytaj: Trzy osoby zginęły w Kijowie na skutek rosyjskiego ataku przy użyciu dronów
Andrzej Duda oświadczył: "Sprawiedliwe rozwiązanie jest tylko jedno; Ukraina musi wrócić do swoich uznanych międzynarodowo granic". Zdaniem prezydenta "to jest fundament do zakończenia tej wojny".
"Ta wojna musi się skończyć na dwa sposoby; po pierwsze rosyjskie wojska muszą wycofać się z ziem ukraińskich, które okupują od 2014 roku. Ukraina musi wrócić do swoich uznanych międzynarodowo granic, a po drugie zbrodniarze wojenni muszą zostać ukarani, wspólnota międzynarodowa musi ich ścigać i ukarać, bo to jest wymóg tego, żeby pokój był zachowany na przyszłość"- wyjaśnił.
Mówiąc o pomocy dla Polski wspierającej Ukraińców prezydent zaznaczył: "Ja nie mam żadnych wątpliwości, że powinniśmy pomagać Ukraińcom i Ukrainie nie oglądając się na to, czy Europa nam pomaga, czy nie pomaga, czy Komisja Europejska jest łaskawa nam pomóc, czy traktuje nas tak samo, jak potraktowała Turków i władze tureckie, którym przekazała miliardy euro po to, żeby zatrzymać migrantów , którzy szli do Niemiec, Francji, do Europy zachodniej".
Przeczytaj też: Abp Szewczuk: Rosja używa gwałtu jako broni
"Oczywiście- zaznaczył- jest nam przykro i wyciągamy wnioski z tego, że nie dostaliśmy tej pomocy, która nam się należała obiektywnie i nam się należy. Powinniśmy otrzymać wsparcie z Unii. To są miliony ludzi, którzy przyszli do Polski i ludzi ci są obciążeniem dla naszego budżetu bo przecież są to w wielu przypadkach kobiety z dziećmi".
Jak podkreślił, część z tych osób jest cały czas na utrzymaniu państwa.
"Szkoda, że Unia Europejska, że instytucje unijne, że lewicowo- liberalne środowiska polityczne, które dzisiaj rządzą w Komisji Europejskiej, w Parlamencie Europejskim nie potrafią uczciwie spojrzeć na tę kwestię i wesprzeć kraju, którego ludzie po prostu z sercem na dłoni niosą pomoc innym"- ocenił polski prezydent.
Pytany o to, czego boją się Polacy ze strony Rosji, odparł: "My się obawiamy tego, co dla nas jest oczywiste".
Przypomniał, że w 2008 roku ówczesny prezydent RP Lech Kaczyński mówił w Gruzji, że imperializm rosyjski odrodził się i trzeba go zatrzymać, bo Rosja może napaść na Ukrainę, na kraje bałtyckie, a potem być może na Polskę.
"Ja sobie zdaję sprawę z tego, że Berlinie, Paryżu, Brukseli w ogóle sobie nie wyobrażają , że tam może przyjść rosyjski żołnierz, zgwałcić żonę, córkę i zastrzelić człowieka strzałem w tył głowy, ale my Polacy doświadczyliśmy tej rzeczywistości"- wytłumaczył.
"To nie Zachód, to nie NATO, to nie Polska odbudowuje wyścig zbrojeń. To Rosja jest agresorem"- dodał A. Duda.
Odnosząc się do ataku Rosji na Ukrainę w lutym tego roku wskazał, że Rosja "w żaden sposób nie została sprowokowana".
"Naiwny jest ten, kto wierzy w rosyjską propagandę, która opowiada o nazistach na Ukrainie; to jest kompletna bzdura"- podkreślił. "Po prostu- ostrzegł- Rosja chce władać, powiększać swoje tereny", chce wykorzystywać de facto niewolniczą pracę innych narodów, być pasożytem na organizmie innych państw i narodów".
"My się na to nie zgadzamy"- oznajmił Andrzej Duda, który wyraził przekonanie, że "Rosję da się pokonać". Mówił o potrzebie wysyłania broni i sprzętu na Ukrainę i przypomniał o tym, że Polska wysyła kolejne partie uzbrojenia.
Prezydent położył też nacisk na systematyczne wzmacnianie potencjału obronnego Polski, "po to, by nie opłacało się nas zaatakować".
"Chcesz pokoju, szykuj się do wojny, a wtedy ona nie nastąpi"- powiedział prezydent.
Wyraził nadzieję na bliższą współpracę z nowym rządem Włoch, na czele którego ma stanąć Giorgia Meloni z ugrupowania Bracia Włosi.
"To, co mówi w swoich wystąpieniach pani Giorgia Meloni, przyszła premier Włoch , co można przeczytać również w jej założeniach programowych, jest bardzo zbieżne z naszym spojrzeniem , z moim spojrzeniem także na świat"- wyjaśnił.
Odniósł się do słynnych we Włoszech słów Meloni: "Jestem Giorgia, jestem kobietą, jestem matką, jestem chrześcijanką".
"Jestem Andrzej, jestem mężczyzną, jestem ojcem, jestem katolikiem"- dodał po włosku.
"To jest w ogromnej części bardzo podobny profil ideowy. My też jesteśmy ludźmi wierzącymi, my też system wartości chrześcijańskich, katolickich uważamy za ważny, my też bardzo mocno stawiamy na rodzinę"- zapewnił prezydent RP i przywołał program 500 Plus.
"To nie jest żadna pomoc, żadna jałmużna, to jest inwestycja"- wyjaśnił.
Prezydent stwierdził, że "ta polityka jest dobrze przyjmowana przez polskie społeczeństwo" i będzie kontynuowana.
"To właśnie dlatego ja po raz drugi wygrałem wybory prezydenckie w 2020 roku mimo wszystkich trudności, mimo pandemii, mimo cierpienia"- oświadczył.
Przyznał, że program Giorgii Meloni jest mu bliski i jest otwarty na współpracę z nowymi włoskimi władzami.
"Ta szansa, którą włoscy wyborcy dali pani Giorgii Meloni, młodej polityk, młodszej ode mnie, jest także dla Włoch nowym otwarciem"- dodał Andzrej Duda i zapewnił: "Trzymam kciuki za jej powodzenie". Wyraził nadzieję, że Polska i Włochy będą "razem zmieniały Unię Europejską na taką, jaką chcemy, żeby była".
"My chcemy silnej Unii Europejskiej, która będzie ze sobą dobrze współpracowała , ale my chcemy Unii Europejskiej wolnych narodów i równych państw- suwerennych, narodowych", które współpracują, ale "nie ingerują w swoje sprawy, takie jak kwestie religijne, światopoglądowe, kulturowe"- wyjaśnił.
Mówiąc o postaci św. Jana Pawła II prezydent zaznaczył, że jako "duchowy ojciec" świata papież nigdy nie zapomniał, że jest Polakiem.
"Przeciwnicy, ci, którzy chcą skrętu Polski na lewo , którzy chcą, żeby Polska pozbyła się swojej chrześcijańskiej, katolickiej tradycji, żeby wyrzekła się swoich katolickich, chrześcijańskich korzeni, tak bardzo zwalczają Ojca Świętego Jana Pawła II"- powiedział na koniec polski prezydent.