Kampanię zaczął jako genialny sofista. W swojej książce-manifeście mantrował o nadziei... na zmianę, na współpracę ponad podziałami, na powrót do amerykańskiego snu. Miękkim wizerunkiem i charyzmą zjednał miliony. Dziś, pewny zwycięstwa, Barrack Obama odsłania karty. Priorytetem jego prezydentury będzie lewicowa rewolucja.
Jak to w amerykańskiej kampanii, emocji nie brakuje na długo przed właściwym starciem. Zacięta walka o nominację w obozie Demokratów nie schodziła z czołówek gazet od miesięcy. Hillary Clinton i Barrack Obama szli łeb w łeb, ale ostatecznie na nic zdają się miliony dolarów i zaplecze polityczne Clintonów. Hillary odpada z gry, zasilając swoim elektoratem i tak już potężne grono zwolenników Obamy – na jeden z wieców charyzmatycznego przywódcy przybywa tłum wielkości małego miasta.
Dla Amerykanów sprawy fundamentalne, dotyczące życia i rodziny, nie są tematami zastępczymi. Również wśród Demokratów, choć oni pojmują je kompletnie odwrotnie. Zamiast ochrony życia, walczą o eutanazję i aborcję. Prawa i przywileje rodzin chcą oddać mniejszościom seksualnym. Walka o demokratyczną nominację rozegrała się w dużej mierze na tym właśnie polu. Hillary Clinton i Barrack Obama licytowali się, kto jest bardziej progejowski, i kto skuteczniej zabiega o aborcję, eutanazję i edukację seksualną.
Jezus za gejami kontra prezydent na paradzie
W walce o miano najbardziej prohomoseksualnego kandydata oboje nie przebierali w środkach. Obama posunął się do twierdzenia, że Jezus poparł homoseksualizm w Kazaniu na Górze. Starając się o istotny w Ameryce elektorat chrześcijański, chciał w ten sposób „oswoić” wątki rewolucji seksualnej z wiarą. W gejowskiej licytacji Hillary Clinton nie pozostawała dłużna. Obiecała obsadzić administrację homoseksualistami i zostać pierwszym prezydentem, który pomaszeruje w paradzie gejów. Starcie skończyło się remisem.
Największa amerykańska organizacja gejowska pod niewinną nazwą Human Rights Campaign (ang. Kampania na rzecz Praw Człowieka) przyznała obojgu 89 na 100 możliwych punktów za promocję interesów mniejszości seksualnych. Na wynik zasłużyli między innymi głosując za przyznaniem związkom gejowskim przywilejów małżeństw, łącznie z adopcją dzieci. Pochwaleni zo- stali też za promocję „prawa knebla”, zakazującego dyskryminacji gejów na różnych płaszczyznach, a w praktyce ograniczającego wolność słowa, poglądów i wyznania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Najfeld, publicystka