Berlin. Do końca września 2010 r. w Niemczech przyszło na świat 510 tys. niemowlaków, o 18 tys. więcej niż przed rokiem.
Ostateczne dane za rok 2010 Federalny Urząd Statystyczny opublikuje dopiero jesienią 2011 roku. Już w tej chwili jednak widać pozytywną zmianę. To ważne, bo Niemcy były przez ostatnie 10 lat jedynym krajem europejskim, w którym liczba urodzeń spadała, a nie rosła.
Do zmiany tego stanu rzeczy przyczyniły się działania rządu, m.in. wprowadzenie w 2007 r. urlopu po urodzeniu potomka z wynagrodzeniem w wysokości 67 proc. dochodu netto. Jednocześnie inne dane nie są już tak optymistyczne, spada bowiem liczba kobiet rodzących dzieci. Pod koniec 2009 roku co piąta Niemka w wieku 41–45 lat była bezdzietna. Wśród 34-latek 34 procent było bezdzietnych, a wśród 27-latek aż 70 procent. Obecny przyrost spowodowany jest tym, że część kobiet zdecydowała się na kolejne dziecko.
Problemy Niemiec są częścią zjawiska nazywanego zimą demograficzną Europy. Wskaźnik dzietności na naszym kontynencie spadł poniżej 2,0 na jedną kobietę w wieku rozrodczym, podczas gdy do wymiany pokoleń konieczne jest przynajmniej 2,1. W najgorszej sytuacji demograficznej jest Słowenia, gdzie wskaźnik ten wynosi zaledwie 1,2, a jednocześnie 40 proc. mieszkańców ma ponad 65 lat.
We Francji kobiety rodzą statystycznie 1,9 dziecka, w Niemczech 1,36–1,38. Według danych unijnego biura statystycznego Eurostat z 2009 r., współczynnik dzietności w Polsce był jednym z najniższych w Europie i wynosił zaledwie 1,27. Przez 20 lat (1983–2003) liczba urodzeń w naszym kraju spadła o połowę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - ag/DW, PAP