– Szkoła katolicka nie ma obowiązku zatrudnienia nauczycielki deklarującej się jako lesbijka – mówi prof. Andrzej Zoll.
Prof. Andrzej Zoll był rzecznikiem praw obywatelskich i prezesem Trybunału Konstytucyjnego.
Bogumił Łoziński: Czy min. Radziszewska ma rację, twierdząc, że szkoła katolicka ma prawo odmówić zatrudnienia czynnemu homoseksualiście?
Prof. Andrzej Zoll*: – Argumenty, jakie przedstawia min. Radziszewska, są przekonujące. W przypadku szkoły katolickiej nie ma obowiązku zatrudnienia nauczycielki deklarującej się jako lesbijka. Przymiotnik „katolicki” wyznacza określone normy zachowań. Rodzice muszą mieć zaufanie do szkoły, że żadne wzorce czy postawy, które nie są zgodne z etyką katolicką, nie będą w tej szkole przekazywane ich dzieciom. Przecież nauczyciel nie przekazuje tylko wiedzy, lecz jest także wzorcem pewnych zachowań. Jeśli jest rzeczą powszechnie znaną, że dana pani ma orientację homoseksualną, to rodzice katoliccy mają prawo oczekiwać, że zostanie zwolniona.
Środowiska lewicowe i homoseksualne uważają, że taka postawa to dyskryminacja ze względu na orientację seksualną.
– Od zasady równości są wyjątki, one znajdują się także w przepisach unijnych. Wyobraźmy sobie, że do parafii zgłasza się człowiek, o którym wiadomo, że jest homoseksualistą, i chce zostać kościelnym. Czy naprawdę proboszcz musi tego człowieka zatrudnić?
Magdalena Środa żąda dymisji min. Radziszewskiej, twierdząc, że katoliczka o konserwatywnych poglądach nie może być pełnomocnikiem rządu ds. równości.
– Taka argumentacja jest zaprzeczeniem zasady równości, o którą pani Środa się upomina. Przecież katolicy też nie mogą być dyskryminowani. Jeśli uznamy, że katolicy nie mogą być ministrami, to w kraju, w którym zdecydowana większość deklaruje się jako katolicy, będzie to jawna dyskryminacja. Mniejszość musi być tolerancyjna wobec poglądów większości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - rozmowa z prof. Andrzejem Zollem