Zwycięstwo pod Wiedniem rozstrzygnęło nie tylko losy tej wojny. Zatrzymało także pochód islamu do serca Europy.
Wiosną 1683 r. sułtan Mehmed IV zebrał armię, jakiej Turcja od dziesięcioleci nie widziała. Poprowadził ją do Belgradu, gdzie przekazał dowództwo wielkiemu wezyrowi Kara Mustafie z rozkazem zdobycia Wiednia. Turecka inwazja wywołała popłoch w całej Europie. Z inspiracji papieża Innocentego XI rozpoczęły się rozmowy między europejskimi dworami, aby muzułmańskiej nawale przeciwstawić katolicką solidarność. W kwietniu 1683 r. zawarte zostało przymierze obronne między Rzeczpospolitą a Austrią. W przypadku zagrożenia oba państwa miały sobie udzielić pomocy zbrojnej.
Wyścig z czasem
Król Sobieski, gdy w lipcu 1683 r. wyruszał z Krakowa, miał 54 lata. Spełniony jako zwycięski wódz i szczęśliwy małżonek, w rządzeniu krajem nie miał sukcesów. Był kiepskiego zdrowia. Dokuczała mu otyłość i podagra. Spieszył się, gdyż wiedział, że jak Wiedeń padnie, następnym celem Turków będzie Kraków. Wolał zmierzyć się z wrogiem na obcej ziemi wraz z wojskami koalicji, niż ryzykować samodzielne z nim starcie. Sobieski brał ze sobą tylko chorągwie koronne. Litwini taktycznie się spóźnili. Nie ponieśli trudów wyprawy, ale i do legendy nie przeszli. W tym czasie Wiedeń przeżywał już grozę oblężenia.
Miasto było silnie ufortyfikowane, ale całkowicie otoczone; bez pomocy z zewnątrz skazane było na upadek. Znakomitym dowódcą był hrabia Ernst von Starhemberg, który ani na moment nie zwątpił, że odsiecz przyjdzie na czas. Także cesarz Leopold starał się zmobilizować do pośpiechu siły wojsk Rzeszy, które formowały się w południowych Niemczech, a zwłaszcza w Bawarii i Frankonii, a więc w rejonach tradycyjnie katolickich. Turcy wiedzieli, że mają zbyt szczupłe siły, aby jednocześnie zdobywać fortyfikacje Wiednia i walczyć z wojskami koalicji. Kara Mustafa zdecydował, że celem głównym jest zdobycie miasta. 3 września Turkom po dramatycznej walce udało się zdobyć tzw. rawelin, fortyfikację wysuniętą przed linię murów. Dzięki temu ich saperzy mogli wreszcie założyć potężne ładunki minowe pod głównym murem obronnym. Wszyscy mieli świadomość, że już wkrótce decydować mogą nie dni, lecz wręcz godziny.
Królewski plan
Plan batalii wiedeńskiej Jan III Sobieski przygotował jeszcze w Polsce. Chciał przedrzeć się przez otaczające miasto wzgórza Lasu Wiedeńskiego (Wienerwald), aby wykorzystując przewagę terenu, jednym potężnym uderzeniem rozbić główne siły przeciwnika. Wielu dowódców cesarskich proponowało inne rozegranie operacji. Chcieli obejść Wiedeń szerokim łukiem, aby zagrozić tyłom armii tureckiej, a tym samym skłonić ją do przerwania oblężenia i odwrotu. Sobieski zdawał sobie jednak sprawę, że na rozległych przestrzeniach przeważające liczebnie siły tureckie nie będą łatwe do pobicia. Polski król otrzymał wsparcie ze strony Karola Lotaryńskiego, głównego dowódcy cesarskiego, świetnego żołnierza oraz lojalnego wobec Sobieskiego dowódcy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski