Polacy na mundialu zawsze grają trzy mecze: pierwszy jest kluczowy, drugi o wszystko, a trzeci o honor.
Tak zażartował sobie wkrótce po inauguracji mistrzostw świata niemiecki dziennik „Bild”. Niestety, żart okazał się trafny. Wszystko przebiegło tak samo jak cztery lata temu na poprzednim mundialu. I podobnie jak wtedy rozgorzała dyskusja o kryzysie polskiej piłki nożnej. Czy nasz futbol rzeczywiście jest pogrążony w kryzysie? Chyba nie, bo przecież kryzys to zjawisko przejściowe, które kiedyś mija. A u nas nic nie mija.
Wielkie bagno
Janusz Zaorski nakręcił osiemnaście lat temu komedię „Piłkarski poker”. Pokazywała ona korupcję panującą w polskiej piłce. Czy coś od tamtych czasów się zmieniło? Jeśli tak, to zdecydowanie na gorsze. W ciągu ostatnich kilku lat opinia publiczna ciągle była bombardowana informacjami o piłkarzach sprzedających mecze, sędziach biorących pieniądze za nieuczciwe prowadzenie spotkań, działaczach „załatwiających” awanse, mistrzostwa i puchary. Często wybuchały skandale, badane przez policję i prokuraturę. – Trzeba zniszczyć mafię rządzącą polskim futbolem. Dziewięćdziesiąt procent sędziów jest nieuczciwych – powiedział nawet kiedyś Jan Tomaszewski, były świetny bramkarz.
Co gorsza, chociaż najwięcej mówi się o korupcji w I lidze, to w rzeczywistości rozpanoszyła się ona nawet w futbolu młodzieżowym. Głośno mówi o tym Roman Kosecki, były znakomity piłkarz. – Na co dzień kibice obserwują tylko ekstraklasę, a nie spoglądają na tych kłamliwych działaczy, tych pseudotrenerów, którzy zajmują się najmłodszymi piłkarzami. Jeśli nastoletni juniorzy sprzedają mecze, przyzwyczajają się do tego, że sędzia celowo im sprzyja, to jacy mogą wyrosnąć z nich zawodnicy? My się później dziwimy, że handlują w lidze, skoro wychowali się w takim środowisku! – oburza się Kosecki.
Najlepsi z najlepszych
A jednak jakby na przekór temu wszystkiemu są w Polsce zawodnicy, którzy potrafili wydostać się z tego bagna. Grają w piłkę na tyle dobrze, że przebijają się do niezłych klubów zagranicznych. Już drugi raz z rzędu udało im się nawet awansować do finałów mistrzostw świata. Potem w finałach przegrywają i – paradoksalnie – na nich oraz na selekcjonerze skupia się gniew kibiców. Oczywiście Paweł Janas popełnił wiele błędów, ale czy to znaczy, że z innym trenerem byłoby dużo lepiej? Przecież nasi najlepsi zawodnicy – jak choćby Maciej Żurawski, Mirosław Szymkowiak – byli w słabej formie. Wielki nieobecny – Tomasz Frankowski – też przed mundialem grał słabo.
Problemem każdego kolejnego selekcjonera polskiej reprezentacji jest to, że właściwie nie ma w czym wybierać. Negatywne zjawiska dominujące w polskim futbolu sprawiają, że odpowiedni poziom sportowy prezentują tylko nieliczni. Zresztą nawet ci najlepsi w swych zagranicznych klubach siedzą często na ławce rezerwowych. Jeśli w drużynach klubowych nie są gwiazdami potrafiącymi wziąć na siebie odpowiedzialność za grę drużyny, to trudno, by w reprezentacji zaczęli nagle odgrywać taką rolę.
Co dalej?
Po mistrzostwach jeszcze jakiś czas będą trwały dyskusje na temat dna, które nasz futbol osiągnął. Być może nastąpią nawet jakieś zmiany personalne. Trudno jednak oczekiwać, że korupcja nagle zniknie. Pamiętajmy, że bezkompromisową walkę z nią zapowiadał już obecny prezes PZPN Michał Listkiewicz, gdy obejmował rządy w polskim futbolu. Zapowiadał i niewiele z tego wynikło.
Czy zatem jest szansa na stopniową poprawę? Wbrew pozorom, wiele zależy… od nas. W najlepszych piłkarsko krajach na mecze ligowe przychodzi po kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Przypadki korupcji, jeśli nawet gdzieś się czasem zdarzają, są absolutnym marginesem. Bo klubom zwyczajnie nie opłaca się ryzykować utraty zaufania kibiców. Straciłyby wpływy z biletów, a następnie pieniądze od sponsorów, którzy natychmiast by się wycofali. A w Polsce na mecze chodzi tylko garstka ludzi. Egzystencja polskich klubów jest uzależniona od tych samych biznesmenów działaczy, którzy kupują i sprzedają mecze. Dopóki korupcja będzie głównym źródłem utrzymania ludzi związanych z futbolem, dopóty nie zniknie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa