Kandydat na tajnego współpracownika numer rejestracyjny BB-8356 odmawia udzielania informacji. Wyraża niechęć do utrzymywania kontaktów z SB. Po kilku próbach zwerbowania ks. Zbigniewa Powady, oficer bezpieki ppor. Wiesław Wiewióra musiał uznać swoją porażkę.
Widma teczek straszą w Polsce. Wielu stara się przeniknąć tajemnicę kombinacji zer, umieszczonych przed nazwiskami w spisach inwentarzowych IPN. Nie można udawać, że problem nie dotyczy także duchownych. Kościół w PRL do 1980 roku był traktowany jako główny przeciwnik ideologiczny i polityczny. W zapiskach operacyjnych SB odnajdujemy jednak nie tylko dowody słabości, a czasem upadku, lecz także świadectwa odwagi, roztropności i wierności Kościołowi.
O tym, że proboszcz bielskiej katedry, ks. prałat Zbigniew Powada wystąpił do IPN o swoje materiały, wiedziałem od kilku miesięcy. Gdy wybuchła wrzawa wokół tzw. listy Wildsteina i powrócił temat lustracji, poprosiłem go o możliwość zajrzenia do jego materiałów. Nie odmówił. Idąc na spotkanie, sięgałem myślami do przeszłości.
Poznałem go w 1984 r. Był wtedy „początkującym” proboszczem, a czasy były skomplikowane. Stan wojenny przetrzebił szeregi zwolenników „Solidarności”. Wydawało się, że tzw. normalizacja oznaczać będzie długie rządy komuny. Pomimo tego przygarnął do swej parafii grupę działaczy „Solidarności”, którzy stworzyli tam Duszpasterstwo Ludzi Pracy. W jego spotkaniach uczestniczyło m.in. kilkadziesiąt osób, w różny sposób utożsamianych z tzw. podziemiem solidarnościowym.
Modliliśmy się, próbowaliśmy studiować katolicką nakę społeczną, dyskutowaliśmy o sytuacji w kraju. W sierpniu 1985 r. wielu spośród nas złożyło ślubowanie trzeźwościowe. Na widocznej ze wszystkich stron miasta wieży kościelnej umieściliśmy napis „Solidarni w trzeźwości”, który wywołał ostrą reakcję władz. Od 1988 roku w wieży kościelnej odbywały się spotkania nieformalnych jeszcze, odradzających się struktur związkowych. Ks. Zbigniew mógł więc być przekonany, że był obiektem zainteresowania funkcjonariuszy bezpieki. Gdy pytałem, co było motywem wystąpienia z wnioskiem do IPN, powiedział, że ciekawość. Życie jest jednak pełne niespodzianek. Chciał się dowiedzieć, co i kto na niego donosił, a dostał materiały własnego rozpracowania, czyli informacje o tym, jak SB próbowała z niego zrobić tajnego współpracownika.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski