Uzależnienie ze swej istoty zawsze jest złe. Niezależnie od tego, czy chodzi o wódkę, czy o ropę.
Polacy wypijają mniej niż na przykład Francuzi (na głowę statystycznego rodaka w 2009 r. wypadało blisko 10 litrów czystego alkoholu, a na głowę Francuza – prawie 15 litrów), ale to wcale nie znaczy, że nie mamy problemu z alkoholem. W Polsce przynajmniej kilka milionów osób w różny sposób cierpi z powodu uzależnienia od alkoholu.
Już chociażby przez wzgląd na tych ludzi warto poważnie zastanowić się nad corocznym apelem naszego Kościoła o przestrzeganie abstynencji w sierpniu. Wszystkich zaś, którzy usilnie przekonują siebie i cały świat, że alkohol nie jest ich problemem odsyłam do testu pozwalającego ocenić stopień ewentualnego uzależnienia (s. 16–19). A im ktoś bardziej nie chciałby poddać się testowi, bardziej prawdopodobnie jest zagrożony.
Podobnie sprawa wygląda z uzależnieniem naszego kraju od surowców energetycznych. Okazuje się – co może wydawać się bardzo zaskakujące – że Polska w stosunku do innych państw Unii Europejskiej w niewielkim stopniu uzależniona jest od kupowania surowców energetycznych za granicą.
Kraje Unii Europejskiej średnio muszą importować ponad 53 proc. surowców energetycznych. Natomiast Polska tylko 25 proc., (głównie dzięki wydobyciu węgla kamiennego), co daje nam zaszczytne trzecie miejsce, po Danii i Czechach. Może się więc wydawać, że sytuacja jest cudowna, ale niestety, to tylko pozory (więcej na str. 46–47).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny