Komy służy rosyjska cerkiew?

Dlaczego cerkiew moskiewska jest narzędziem w rękach Kremla i jaki związek z tym faktem mają Mongołowie - mówi w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim prof. Andrzej Nowak.

W opublikowanym w najnowszym numerze "Gościa" (GN 18/2022) wywiadzie, rozmówca Bogumiła Łozińskiego opowiada o genezie rosyjskiego despotyzmu i jego wpływie na kształt rosyjskiej cerkwi prawosławnej. Fakt, że dziś patriarcha Cyryl wypowiada się tak, jakby był rzecznikiem prasowym Kremla, nie jest czymś niezwykłym w historii moskiewskiego prawosławia. Prof. Nowak zwraca uwagę, że uzależnienie patriarchatu moskiewskiego od Kremla ma dwa zasadnicze źródła: jednym z nich jest bizantyjska tradycja cezaropapizmu (Ruś przyjęła chrzest właśnie z rąk bizantyjczyków), a drugim dwa i pół wieku panowania Mongołów, którzy utrwalili despotyczny model zarządzania państwem w rosyjskiej mentalności. Przez setki lat wszystkie instytucje były podległe władzy.

Również cerkiew moskiewska przez wieki była podporządkowana władzy politycznej i sławiła jej podboje. Czy postawa Cyryla względem agresji rosyjskiej na Ukrainę wpisuje się w tę tradycję?

- Niestety, odpowiedź na to pytanie jest jednoznacznie i wyłącznie pozytywna - odpowiada prof. Nowak. - Tak jest od samego początku, kiedy kniaź Kalita sprowadził metropolię prawosławną do Moskwy. To on rozpoczął plan imperialnego podboju pod hasłem „zbierania ziem ruskich”. Tenże Iwan Kalita, który był pierwszym kolaborantem Mongołów, niezwykle okrutnym w niszczeniu swoich rywali, właśnie przy pomocy mongolskich wojsk zabijał tysiące swoich ruskich współwyznawców prawosławia, w 2001 r. został włączony przez Kościół prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego do grona świętych. Zabijał, mordował – ale w imię przyszłej wielkości Moskwy. Wkrótce możemy się też spodziewać ogłoszenia świętym przez ten Kościół Iwana Groźnego, który zabił metropolitę moskiewskiego Filipa Kołyczewa (za to, że odważył się przeciwstawić jego władzy), a także osobiście zamordował syna. To pokazuje, do jakiego stopnia zaburzona została elementarna wierność tradycji chrześcijańskiej w wariancie politycznej wiary, która służy jednemu celowi: nie Chrystusowi, nie prawdzie Bożej, tylko podbojom, jakie realizuje aktualny władca Kremla. Niestety, jest to przerażająca konstatacja, ale nie da się jej w żaden sposób dzisiaj podważyć. Agent KGB „Michajłow”, o ponad 20-letnim stażu, stojący obecnie na czele moskiewskiej Cerkwi prawosławnej jako patriarcha Cyryl, jest doskonałym przykładem tej przygnębiającej tradycji - mówi profesor.

Cała rozmowa dostępna w nowym numerze "Gościa Niedzielnego".

 

« 1 »

red.