„Miłujcie waszych nieprzyjaciół”. Nie brakowało w historii i nie brakuje dziś ludzi, którzy nienawidzą Chrystusa, Kościoła, a więc i nas, wierzących.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli zabiera ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Dawaj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie.
Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to należy się wam wdzięczność? Przecież i grzesznicy okazują miłość tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to należy się wam wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to należy się wam wdzięczność? I grzesznicy pożyczają grzesznikom, żeby tyleż samo otrzymać.
Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
1. Takie osoby są w pewnym sensie dla nas darem, ponieważ dzięki nim możemy uczyć się miłości nieprzyjaciół. Prymas Tysiąclecia w pierwszą Wigilię spędzoną w więzieniu w 1953 roku zapisał w dzienniku takie zdanie: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. Parę dni później notował: „Pragnę być jasny. Mam głębokie poczucie wyrządzonej mi przez rząd krzywdy. (...) Pomimo tego nie czuję uczuć nieprzyjaznych do nikogo z tych ludzi. Nie umiałbym zrobić im najmniejszej nawet przykrości. Wydaje mi się, że jestem w pełnej prawdzie, że nadal jestem w miłości, że jestem chrześcijaninem i dzieckiem mojego Kościoła, który nauczył mnie miłować ludzi i nawet tych, którzy chcą uważać mnie za swoich nieprzyjaciół, zamieniać w uczuciach na braci”. Następnego dnia dopisał: „Odnawiam najlepsze swoje uczucia dla wszystkich ludzi. Dla tych, co mnie teraz otaczają najbliżej. I dla tych dalekich, którym się wydaje, że decydują o moich losach, które są całkowicie w rękach mego Ojca Niebieskiego. Do nikogo nie mam w sercu niechęci, nienawiści czy ducha odwetu. Pragnę się bronić przed tymi uczuciami całym wysiłkiem woli i z pomocą łaski Bożej. Dopiero z takim usposobieniem i z takim uczuciem mam prawo żyć. Bo tylko wtedy życie moje będzie budowało królestwo Boże na ziemi”.
2. Najtrudniej kochać tych nieprzyjaciół, którzy kiedyś byli przyjaciółmi. Bywa tak, że gdy wypali się miłość, to jej miejsce zajmuje niechęć, a nawet, niestety, nienawiść. Miłość do nieprzyjaciół będzie wtedy oznaczała przebaczenie, które może być długim procesem. Niełatwo jest uleczyć zranioną miłość, zawiedzione zaufanie. Najboleśniejsze rany powstają między bliskimi, między małżonkami, między rodzicami a dziećmi, między rodzeństwem. Jeśli Pan wzywa nas do miłości nieprzyjaciół, to znaczy, że On daje nam siłę do takiej miłości. Z Nim ona jest możliwa, tylko z Nim.
3. „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. Miłosierdzie to miłość skonfrontowana ze złem. To odpowiedź Miłości na grzech, przemoc, poniżenie, raniącą obojętność, nienawiść, wszelkie zło. Nasza miłość miłosierna ma być na wzór miłosierdzia Boga. Wysoko ustawiona poprzeczka. Jezus, umywając uczniom nogi, pokazał, że miłość wzajemna wiąże się zawsze z pochylaniem się do słabości naszych bliskich. Miłość miłosierna jest potrzebna w relacji między małżonkami, przyjaciółmi, w rodzinie. Każda ludzka miłość jest zawsze relacją między grzesznikami, dlatego wciąż trzeba sobie nawzajem obmywać nogi, przebaczać, okazywać miłosierdzie. Nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem razy. W tym sensie miłość nieprzyjaciół nie jest czymś nadzwyczajnym, ale jest naszym chlebem powszednim.
ks. Tomasz Jaklewicz