Księgarni nie można traktować jak zwykłego biznesu, bo to miejsca istotne dla rozwoju polskiej kultury. Właśnie tę ich kulturotwórczą rolę ma wspierać program Instytutu Książki „Certyfikat dla małych księgarni”.
Zapach papieru i druku, możliwość spokojnego przeglądania półek, miły księgarz lub księgarka, którzy pomogą w poszukiwaniach, doradzą, zamówią, co trzeba. Kto z nas, kochających książki, nie lubi odwiedzać tych pełnych uroku miejsc, jakimi są małe księgarnie? A jednak wiele z nich znika z naszych miast, nie wytrzymując zderzenia z brutalnymi prawami rynku. Pandemia pogłębiła jeszcze tę, i tak już trudną, sytuację. Żeby dostrzec skalę zjawiska, warto spojrzeć na mapę Polski, stanowiącą część bloga Rezerwaty Książek, na którym Anna Karczewska opisuje z pasją niezależne księgarnie z całego kraju. Obok niebieskich i zielonych gwiazdek, oznaczających prężnie działające punkty, w wielu miejscach widnieje czerwony symbol trupiej czaszki – smutny znak, że staliśmy się ubożsi o kolejne miejsce, w którym można było nie tylko kupić dobrą książkę, lecz często także porozmawiać o niej czy spotkać się z jej autorem. – Dla mnie szczególnie bolesny był fakt zamykania księgarń w Krakowie, które – odkąd pamiętam – związane były z miastem – wyznaje prof. Krzysztof Koehler, zastępca dyrektora Instytutu Książki. – W tamte miejsca zawsze się chodziło, choć nie zawsze miało się wystarczające środki, by obkupić się w książki. To się na szczęście zmieniło dzięki rozsądnej polityce miasta – dodaje prof. Koehler.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski