Polska przegrała ze Szwecją 2:3. Świetny mecz, walcząca drużyna Sousy do samego końca. Mimo to żegnamy się z turniejem.
Wynik drugiego meczu między Hiszpanią a Słowacją nie miał dla nas większego znaczenia. Aby myśleć o awansie, Polacy musieli pokonać Szwedów, którzy zaczęli Euro w dobrym stylu i nabrali pewności siebie. Mieli zapewniony awans. Niewiadomą było tylko to, z którego miejsca w grupie E wyjdzie ekipa „Trzech Koron”.
I właśnie ta pewność siebie zaowocowała już po minucie i 22 sekundach meczu. Straciliśmy bramkę po strzale Emila Forsberga. Szwed przeszedł tym golem do historii. To druga najszybsza bramka w historii piłkarskich mistrzostw Europy.
Nikt nie spodziewał się tak fatalnego początku dla Biało-czerwonych. Na szczęście po kilkunastu minutach Polacy zdołali się otrząsnąć, przeprowadzając kilka składnych kontrataków. Najlepszą okazję na zdobycie gola miał Robert Lewandowski, który z bliskiej odległości dwukrotnie główkował i dwukrotnie trafiał w poprzeczkę.
ZAPRASZAMY DO NASZEJ RELACJI: EURO DZIEŃ PO DNIU
W pierwszej połowie Polska była stroną dominującą. Serię kolejnych dośrodkowań przerywali jednak szwedzcy obrońcy. A w bramce znakomicie spisywał się Robin Olsen.
„Mecz ze Szwecją jest dla nas jak finał i musimy być przygotowani jak na finał” – zapowiadał przed meczem Paulo Sousa. Polskiej drużynie w środę 23 czerwca nie brakowało chęci do gry i walki na całej szerokości boiska. W drugiej połowie kąśliwe strzały Zielińskiego i Krychowiaka obronił fenomenalny Olsen. Lecz to Szwedzi podwyższyli na 2:0. Znów bohaterem został Forsberg, który posłał płaski strzał w róg bramki Szczęsnego. Dwie minuty później to Polacy cieszyli się po pięknej bramce Roberta Lewandowskiego, który precyzyjnie przymierzył w okienko. Po tym golu piłkarze Sousy poszli za ciosem. Ataki przyniosły skutek w 84. minucie. Akcję wypracował Frankowski, drugiego gola zaliczył „Lewy”.
Mimo kolejnych fal ataku polskiej drużyny, nie udało się po raz trzeci pokonać Olsena. Za to w ostatniej minucie trzeciego gola wbili Szczęsnemu Szwedzi.
„Po remisie z Hiszpanami jesteśmy na reanimacji, jeszcze »pod tlenem«” – tak sytuację Polaków na Euro 2020 oceniał kilka dni temu były reprezentacyjny bramkarz Józef Wandzik. Na zmęczenie potyczką z drugiego meczu nałożyła się temperatura powietrza. W Petersburgu nie było takich upałów od przeszło stu lat! Gdy piłkarze wyszli na boisko, temperatura (i nie chodzi o temperaturę emocji) sięgała 34 st. Celsjusza. Mimo tak trudnych warunków Polakom wystarczyło sił na ponad 95 minut zaangażowanej gry.
Czas na podsumowanie pracy trenera Sousy. 50-letni Portugalczyk przejął polską kadrę w styczniu po tym, jak prezes PZPN Zbigniew Boniek zdecydował o zwolnieniu Jerzego Brzęczka. Zadebiutował w roli selekcjonera Polaków pod w zremisowanym 3:3 meczu eliminacji mistrzostw świata w Budapeszcie z Węgrami. Później Polska pokonała Andorę 3:0 i przegrała na Wembley z Anglią 1:2. Tuż przed Euro 2020 Biało-czerwoni rozegrali dwa mecze – i dwa razy tylko remisowali, we Wrocławiu z Rosją 1:1, a w Poznaniu 2:2 z Islandią. Na mistrzostwach Europy w trzech spotkaniach zdobyli jeden punkt.
W drugim meczu grupy E Hiszpania pokonała Słowację 5:0.
Ostateczny układ drużyn w grupie E wygląda następująco:
Piotr Sacha