W strzelaninie, do jakiej doszło w niedzielę nad ranem w północno-zachodniej części hrabstwa Miami-Dade na Florydzie, życie straciły dwie osoby, a 20 odniosło rany - podał szef policji okręgu Miami-Dade, Alfredo "Freddy" Ramirez. Stan jednej osoby jest ciężki.
Do strzelaniny doszło podczas koncertu, jaki odbywał się w Miami Gardens w północno-zachodniej części hrabstwa - wyjaśnił Ramirez "Przed tamtejsze centrum bilardowe, gdzie miał miejsce koncert, zajechał biały Nissan Pathfinder. Wyskoczyło z niego trzech mężczyzn z bronią automatyczną i rewolwerami. Rozpoczęło się ich strzelanie na oślep do ludzi stojących przed budynkiem" - powiedział dziennikarzom.
"W naszej ocenie był to odrażający akt przemocy z udziałem broni palnej" - uściślił.
Liczba rannych w strzelaninie przekracza 20 osób. Ośmiu najciężej rannych zostało przewiezionych do szpitala rejonowego i klinik Broward - poinformował rzecznik policji hrabstwa Miami-Dade, Angel Rodriguez. Stan jednej osoby jest krytyczny, trwa walka o jej życie - dodał. Dwanaścioro lżej rannych uczestników koncertu udało się na izby przyjęć w innych szpitalach samodzielnie - relacjonuje dziennik "Miami Herald".
Lokalne media nie informują, co się stało z agresorami ani jak przebiegała interwencja policji.
Zobacz też: Wielu zabitych i rannych w strzelaninie w San Jose
To już druga strzelanina, do jakiej dochodzi w Miami na Florydzie w ciągu obecnego długiego weekendu związanego z poniedziałkowym Dniem pamięci (Memorial Day). W piątek jedna osoba zginęła a sześć zostało zranionych przez napastników, którzy strzelali do przechodniów z przejeżdżającego samochodu w rejonie Wynwood.
"Coraz trudniejsze staje się powstrzymywanie niewielkiej grupki osobników, którzy chcą wyjść na ulice tylko po to, by zabijać. Jeśli wszyscy nie zjednoczymy się, by ich powstrzymać i nie podejmiemy wysiłków, by tego lata chronić przed agresją nasze dzieci, to będzie naprawdę źle" - zaznaczył w wypowiedzi dla "Miami Herald" Angel Rodriguez.