Z kolejnych nominacji kardynalskich Franciszka wyłania się Kościół przyszłości. Czy papież przygotowuje nas na czasy, które ponad pół wieku temu przewidział… ks. Joseph Ratzinger?
Nie ma wątpliwości, że jest bardzo wyraźny klucz, według którego Franciszek wybiera kolejnych kardynałów. Kościół ubogich, prześladowanych za wiarę i zarazem Kościół ewangelizujący, zaangażowany w dialog i rozliczający się ze swojej przeszłości. Większość nominacji kardynalskich w czasie obecnego pontyfikatu (a już prawie 60 proc. całego kolegium kardynalskiego stanowią „kardynałowie Franciszka”) to właśnie wyraźne wsparcie dla wspólnot kościelnych, które wpisują się w ten obraz. A właściwie nie tylko wsparcie, ale wręcz przeniesienie do centrum Kościoła jego dotychczasowych peryferii. Można odnieść wrażenie, że Franciszek buduje kolegium kardynalskie trochę tak, jakby Kościół miał niejako zaczynać wszystko od początku. Czy to nie przypomina znanego proroctwa, jakie w latach 60. XX wieku wypowiedział początkujący dopiero teolog i późniejszy papież Benedykt XVI?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina