Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się! Mk 6,50b
Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim sam odprawi tłum. Rozstawszy się więc z nimi, odszedł na górę, aby się modlić.
Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!» I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył.
Wtedy oni tym bardziej zdumieli się w duszy, nie zrozumieli bowiem zajścia z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.
Ewangelia z komentarzem. Kiedy wybierałem biblijne motto na obrazek prymicyjny...Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się! Mk 6,50b
Wiele lat temu, przeszło czterdzieści, kiedy wybierałem biblijne motto na obrazek prymicyjny, przeczuwałem zapewne, że kluczowe będzie w moim życiu zmaganie o nadzieję i odwagę, głęboko ze sobą powiązane. Do druku podałem ostatnie zdanie z Mateusza: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. O tym jest też dzisiejsza Ewangelia i jej centralne zdanie: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”. Wolność od strachu bierze się bowiem z obecności Pana. Że to On posyła i że to On jest ze mną. Nawet kiedy mój umysł jest otępiały jak tamtych, którzy nie zrozumieli sprawy z chlebami, to Jego obecność jest wszystkim, czego potrzebuję.
ks. Jerzy Szymik