Jaki mu dać prezent? – pytają czasem spanikowani wierni, gdy ich kapłan ma jubileusz. Jest taki uniwersalny podarunek – nie psuje się, nie wychodzi z mody i zawsze przynosi korzyść.
Ksiądz… niech będzie – Jan w młodości był bardzo zaangażowany w duszpasterstwo. Szczególnie wiele zawdzięczała mu młodzież. Ale nie tylko. Dobry kapłan – mówi się o takich. Później jednak coś się załamało – wpadł w sidła alkoholizmu. Pogrążył się w nałogu po uszy. Publiczne zgorszenie, suspensa (kara kościelna zawieszająca w wykonywaniu czynności kapłańskich), odstawka na boczny tor i życie w codziennym odurzeniu. Któregoś dnia grupa świeckich, jego dawnych przyjaciół, postanowiła mu pomóc. Zgodził się pojechać z nimi na rekolekcje. Mieli po niego przyjechać rano i zabrać samochodem. Przyjechali, ale on ledwo stał na nogach. Konsternacja: co robić? Mimo wszystko wzięli go. Gdy po kilku godzinach jazdy dotarli do celu, kłopotliwy pasażer wytoczył się z samochodu i niemal upadł. Jeśli istnieje obraz nędzy i rozpaczy, to on w tamtej chwili taki właśnie widok przedstawiał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak