Przedstawiciel polskiego rządu na rozprawie przed TSUE przekonywał, że decyzja o odmowie przyjęcia uchodźców w ramach relokacji miała podstawy w prawie UE. Odmiennego zdania była przedstawicielka KE, która mówiła, że Polska, Węgry i Czechy złamały unijne prawo.
Reprezentująca Komisję Europejską Zuzana Maluskova twierdziła podczas środowej rozprawy w Luksemburgu, że Polska, Czechy i Węgry nie przyjmując uchodźców złamały unijne prawo. Wskazywała też, że złamały zarazem zasadę solidarność, na której opiera się UE.
Podnosiła, że w przyjętych regulacjach były gwarancje, które dawały państwom członkowskim możliwość odmowy przyjęcia konkretnego uchodźcy, jeśli byłoby to właściwie uargumentowane. Chodziło o przedstawienie dowodów, że dana osoba może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.
"Wyrok będzie szalenie ważny. Chodzi o to, żeby TSUE potwierdził, że obowiązki (krajów - PAP) muszą być respektowane, to jest fundamentem rządów prawa Unii" - mówiła.
Odmiennego zdania był podczas rozprawy przedstawiciel Polski Bogusław Majczyna z MSZ. Tłumaczył, że argumenty KE są bezzasadne. Wskazywał, że zgodnie z traktatami na krajach UE ciąży obowiązek utrzymania porządku publicznego i bezpieczeństwa wewnętrznego, a akty unijne nie mają wpływy na wykonywanie tych obowiązków. "Postępowanie władz polskich było zgodne z prawem unijnym" - wskazał.
Wyjaśnił też, że w grudniu 2015 roku Polska podjęła próbę wykonania decyzji relokacyjnej, zgłaszając liczbę 100 osób, które może przyjąć na swoim terytorium. Jak tłumaczył, okazało się, że nie jest to możliwe ze względu na brak możliwość weryfikacji tożsamości osób, które miały być relokowane do Polski. "Nie jest prawdą, że z góry władze polskie odrzuciły próbę relokacji" - powiedział Majczyna.
Jak podkreślił, Polska nie uważa, że decyzje o relokacji były nielegalne, tylko, że nie było możliwości praktycznego wykonania tych decyzji z uwagi na przeszkody uniemożliwiające wypełnianie zawartych w traktacie przepisów dotyczących ochrony porządku publicznego i bezpieczeństwa wewnętrznego.
Zgodnie z decyzją relokacyjną z września 2015 roku państwa członkowskie UE miały w ciągu dwóch lat (do 26 września 2017 roku) rozdzielić między siebie do 120 tys. uchodźców; na Polskę miało przypaść ok. 7 tys. osób. W rzeczywistości rozdzielnik objął znacznie mniejszą liczbę osób (ponad 32 tys. osób), a sprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości UE uniknęły kraje, które tylko symbolicznie wzięły udział w relokacji przyjmując niewielką liczbę uchodźców. Komisja Europejska wniosła do TSUE skargę przeciwko Polsce, Węgrom i Czechom, argumentując, że te kraje odmówiły przyjęcia uchodźców w ramach relokacji.