W drugim dniu ŚDM młodzi z całego świata, w tym młodzi diecezji płockiej, uczestniczyli w Drodze Krzyżowej z udziałem papieża Franciszka.
W większych i mniejszych grupach, ze śpiewem na ustach, młodzi wędrowali na nadbrzeże Cinta Costera, aby wziąć udział w Drodze Krzyżowej. To było jedno z bardziej refleksyjnych spotkań, gdzie od entuzjazmu, ważniejsze było skupienie i osobista modlitwa przed krzyżem.
Papież Franciszek mówił, że Droga Krzyżowa Jezusa wciąż trwa, a przechodzą ją zwłaszcza cierpiący, nienarodzone dzieci, maltretowane kobiety, ubodzy, imigranci oskarżani o wszelkie zło. - Chrystus dziś idzie i cierpi w wielu obliczach obojętności. Przede wszystkim naszego społeczeństwa, które konsumuje i zużywa się, które ignoruje innych i siebie w cierpieniu swoich braci. Trudno było rozpoznać Ciebie w cierpiącym bracie. Łatwiej jest być blisko tego, który jest uważany za popularnego i wygrywającego - mówił papież Franciszek.
Mówił o krzyżu ludzi bez zdolność marzenia, tworzenia i wymyślania jutra, ulegających konformizmowi i apatii. - Taka postawa to jeden z najbardziej zażywanych narkotyków naszych czasów - akcentował. Lekarstwem na dzisiejsze czasy według papieża ma być Kościół. - Ten, który wspiera i towarzyszy, który potrafi powiedzieć: Oto jestem! Pojawić się w życiu i krzyżach wielu Chrystusów, którzy idą obok nas - mówił.
Młodzież z naszej diecezji chętnie się dzieli z nami swym doświadczeniem wiary ze Światowych Dni Młodzieży. - Wracając po nabożeństwie Drogi Krzyżowej do hotelu, można było spotkać grupy z różnych krajów, śpiewające i tańczące, oraz innych, pozostających w głębokiej modlitwie i zamyśleniu - mówi Łukasz Kasjaniuk. - Tego dnia nie liczyło się pochodzenie, kultura, kolor skóry, ale wiara w Boga, który w swoje imię nas tutaj zgromadził. Myślę, że każdy z nas po wysłuchaniu każdego z rozważań pozostaje w zamyśleniu, odbierając słowa papieża do własnego życia - dodaje.
- Podczas Drogi Krzyżowej dużo myślimy o naszym życiu, o naszych grzechach, chcemy podjąć pokutę, ale mamy nadzieję, bo ostatnia stacja niesie zmartwychwstanie. To jest to szczęście, że Bóg do nas wraca. Mamy chwilę na refleksję, co w naszym życiu powinniśmy jeszcze naprawić, ale jest dla nas nadzieja - dzieli się Michalina Mosakowska.
- Jesteśmy tutaj zupełnie z różnych zakątków świata, każdy z nas jest inny, ale łączy nas ta sama wiara. Myślę, że kiedy wrócimy do Polski, powinniśmy więcej uśmiechać się do siebie i nieść to dobro, którego tutaj doświadczyliśmy - zwraca uwagę Weronika Konarzewska. - Wczoraj papież mówił o tym, że wiele pytań będzie bez odpowiedzi i ja takie pytania zabiorę ze sobą, będę się zastanawiać, jak i co robić. Gdzieś z tyłu głowy mam to wezwanie, że miłość to służba, to ofiarowanie się drugiemu człowiekowi, poprzez prosty gest: uśmiech, życzliwość i bycie miłym - dodaje Marta Sprusińska.