Spotkanie grupy roboczej krajów UE zakończyło się we wtorek bez przełomu ws. propozycji nowelizacji dyrektywy gazowej, która jest wymierzona w Nord Stream 2. Według źródeł rumuńska prezydencja ma zdecydować w przyszłym tygodniu, jak dalej prowadzić prace nad projektem.
Przedstawiciele krajów UE na spotkaniu grupy roboczej rozmawiali w Brukseli o projekcie nowelizacji dyrektywy gazowej, która dotyczy gazociągu Nord Stream 2. Według źródeł PAP prezydencja rumuńska przedstawiła propozycję kompromisu ws. projektu, co do którego unijne kraje nie mogą porozumieć się od wielu miesięcy.
"13 krajów, w tym Polska, poparło propozycję kompromisową Rumunów i opowiedziało się za szybkim procedowaniem tekstu. Kilka innych krajów generalnie poparło kierunek, w jakim zmierzają nowe przepisy, ale przedstawiło uwagi do projektu. Niemcy oraz pięć innych państw opowiedziało się za potrzebą dalszych analiz nowych przepisów. Wskazywały, że przepisy wymagają doprecyzowania. Przez część krajów jest to odbierane jako próba blokowania nowelizacji dyrektywy" - powiedział PAP unijny dyplomata.
Jak dodał, Rumunia zapowiedziała, że przygotowuje nowy tekst propozycji przepisów dyrektywy zawierający złożone przez kraje UE uwagi i w przyszłym tygodniu zadecyduje o tym, jak zamierza dalej procedować nad regulacjami.
Z informacji PAP wynika, że przedstawiona przez Rumunię propozycja była bardzo zbliżona do pierwotnego projektu Komisji Europejskiej, zaprezentowanego jesienią 2018 roku.
Ta propozycja KE przewiduje, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE podlegają przepisom restrykcyjnego unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Przyjęcie takich regulacji osłabiłoby rentowność Nord Stream 2, gazociągu, który ma połączyć Rosję z Niemcami.
Choć PE wypracował swoje stanowisko w sprawie propozycji jeszcze w maju 2018 roku, państwa członkowskie nie mogą się porozumieć w tej kwestii. Dotychczas projekt był skutecznie blokowany na posiedzeniach Rady i spotkaniach ambasadorów przez państwa zainteresowane budową gazociągu, w tym Niemcy. Polska liczy jednak na przełamanie impasu w Radzie UE po przejęciu prezydencji przez Rumunię.
Polski dyplomata powiedział w poniedziałek PAP, że Rumunia przed objęciem przewodnictwa w UE zapowiedziała, że rewizja dyrektywy gazowej będzie jednym z jej priorytetów, i na razie wywiązuje się ze swoich obietnic. Te informacje potwierdził inny unijny dyplomata we wtorek.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski mówił dziennikarzom w grudniu w Brukseli, że spora część krajów popiera wprowadzenie nowych przepisów. Jego zdaniem zarówno deklaracje rumuńskiej prezydencji, jak i stanowisko znaczącej grupy państw UE wskazują na to, że możliwa jest decyzja w tej sprawie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zaplanowanymi na maj.
Dyplomaci zachowują jednak ostrożność i przypominają, że do tej pory podziały wśród państw członkowskich nie pozwalały na pójście do przodu z przepisami. Przedstawiciel niemieckiego rządu zwracał w grudniu uwagę, że Europa potrzebuje nowych gazociągów, które gwarantują bezpieczeństwo dostaw dla całej Europy.
Polscy dyplomaci mają jednak nadzieję, że po przewodnictwie niechętnej zmianom w dyrektywie gazowej Austrii, a wcześniej Bułgarii, teraz będzie szansa na pchnięcie sprawy naprzód. "(Prezydencja rumuńska) to lepsza prezydencja niż dwie poprzednie. Jeśli jest jakieś okienko na przyjęcie tych przepisów, to teraz" - ocenił w grudniu nieoficjalnie jeden dyplomatów.
Teoretycznie nowelizacja powinna być uzgodniona sześć tygodni przed ostatnią sesją Parlamentu Europejskiego, by tłumacze mogli skończyć pracę, a europosłowie przegłosować przepisy. Jeśli nowelizacja nie wejdzie w życie przed wybudowaniem Nord Stream 2, wówczas gazociąg, tak jak pierwsza nitka Nord Stream, będzie mógł uzyskać odstępstwa od stosowania trzeciego pakietu energetycznego (nie będzie musiał np. dopuszczać innych firm do korzystania z rury).
Zgodnie z obecnym planem gazociąg ma być gotowy pod koniec bieżącego roku, jednak wiele wskazuje na to, że jego realizacja może się opóźnić. Problemem dla Rosjan jest brak zgody na budowę ze strony Danii, co może spowodować konieczność położenia rurociągu na alternatywnej trasie. To może z kolei oznaczać co najmniej rok opóźnienia. Jeśli faktycznie tak by się stało, wówczas nowy europarlament mógłby podtrzymać swój mandat i prace nad dyrektywą gazową trwałyby nadal. W teorii jednak nowa Komisja Europejska, która powinna powstać jesienią, może wycofać swój projekt w tej sprawie.