Zapewne pod koniec roku okaże się, że większość poniższych „przepowiedni” noworocznych bardziej lub mniej odbiega od realiów. Niezrażeni tym faktem, jak co roku oddajemy się ulubionemu zajęciu: mówieniu, „jak nam się wydaje”, że będzie wyglądał nowy Anno Domini w świecie.
Mimo wszystko nie jest to wyłącznie wróżenie z fusów. Nie wierzymy wprawdzie w żadną „konieczność dziejową”, ale też nie ignorujemy pewnej logiki zdarzeń, która pozwala określić, jaki rozwój wypadków wydaje się najbardziej prawdopodobny. Mamy do wyboru dwie opcje: albo oddać się całkowitej fantazji i nakreślić zupełnie nieprawdopodobny rozwój wypadków w 2019 r., albo spróbować, opierając się na tym, co wiemy, przedstawić efekt obecnego stanu rzeczy. Wybieram to drugie, choć z domieszką paru odważnych fantazji. I z wiarą nie w „konieczność dziejową”, ale w Pana dziejów, który ma moc odwrócić największą „dziejową konieczność”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina