Choinka podwieszona pod sufitem czubkiem do dołu to tradycja starsza niż drzewko, jakie dziś najczęściej gości w naszych domach.
Choinka, którą znamy dziś z naszych domów i jest nieodłącznym symbolem świąt Bożego Narodzenia, przybyła na ziemie polskie z Alzacji i na dobre zadomowiła się na przełomie XIX i XX wieku. Nie oznacza to wcale, że przed tym czasem nie mieliśmy własnych tradycji zdobienia domów na święto Narodzenia Pańskiego. Zanim choinka ostatecznie zatriumfowała, w południowej Polsce, od Dolnego Śląska, przez Górny Śląsk, Beskidy, Podhale, Małopolskę aż po Lwów powszechnym zwyczajem było zdobienie podłaźniczki. Najczęściej miała ona formę ściętego czuba jodły, świerku lub sosny, który zawieszano pniem ku górze pod sufitem ozdabiano przeróżnymi dekoracjami. Stąd właśnie od czasu do czasu można natrafić na stare zdjęcia, na których widnieje choinka zawieszona "do góry nogami". To nic innego jak właśnie podłaźniczka.
Podłaźniczka w różnych rejonach miała swoje nazwy. I tak nazywano ją podłaźnikiem, jutką, sadem rajskim, wiechą lub Bożym drzewkiem. Ozdoba ta miała swoją bogatą symbolikę. Nawiązywała do rajskiego drzewa poznania dobra i zła,a jej pień wskazywał kierunek na niebo. Podłaźniczka miała zapewniać domownikom wszelkie błogosławieństwo: zdrowie, zgodę i dostatek, miało także chronić domowników przed wszelkimi nieszczęściami. Drzewko miało też coś wspólnego z lepiej dziś znaną romantyczną symboliką jemioły - obecność podłaźniczki miała zapewnić pannom szybkie i szczęśliwe wydanie za mąż.
Czym zdobioną starszą siostrę choinki? Najczęściej ozdobami, które można było zjeść - owocami, orzechami, czy ciasteczkami. Ale również kolorowymi ozdobami ze wstążek, bibuły i kolorowymi opłatkami.
Zwyczaj zdobienia podłaźniczki był żywy i popularny jeszcze w latach 20. XX wieku m.in. na Śląsku, Podhalu, w Beskidach, Pieninach czy Gorcach. Dziś rajskie drzewko można spotkać już tylko w nielicznych domach, zwykle jako ozdobę występującą obok choinki, a nie zamiast niej. Warto jednak tę tradycję podtrzymywać, choćby w symbolicznej formie.
Wojciech Teister