Jesteś godny czy głodny

Z ojcem Dariuszem Kowalczykiem rozmawia Marcin Jakimowicz

Marcin Jakimowicz: Bóg na kolanach myje nogi uczniom… To skandal…O. Dariusz Kowalczyk: – Cieszę się, że ten ryt mycia nóg powraca do naszych liturgii. To, że przewodniczący liturgii umywa stopy kilku mężczyznom, nie jest tylko pustym, teatralnym gestem. Opowieść św. Jana Ewangelisty jest bardzo mocna. Piotr, jak zwykle porywczy, krzyczy: „Nie, nigdy nie będziesz mi nóg umywał”… Skąd ten krzyk? Stąd, że Piotr myśli w kategoriach własnej niegodności. Przypominają się od razu jego słowa: „Odejdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny”. Tymczasem w Wielki Czwartek chrześcijanin powinien zadać sobie pytanie nie o to, czy jestem godny Pana Boga (bo przecież nie jestem), ale raczej o to, czy jestem głodny Pana Boga. Czy mam pragnienie Boga? Być głodnym to znaczy przyjąć Pana Boga takiego, jaki chce do nas przyjść. A ten prawdziwy Bóg przychodzący do nas w Jezusie Chrystusie niekoniecznie pokrywa się z wyobrażeniami, jakie mamy na Jego temat. Często odpychamy Objawienie, bo – powiedzmy sobie szczerze – ono nie bardzo pasuje do naszych wyobrażeń. Mistrz z Nazaretu na kolanach myjący stopy uczniom? To Piotrowi nie mieściło się w głowie.

W Wielki Czwartek Jezus zaprasza nas – głodnych – do stołu. Chyba trudno o większy znak bliskości?


– To bardzo ludzki znak przyjaźni. Stół, przy którym siadamy do kolacji, staje się ołtarzem. Tak to jest u Pana Boga, że rzeczy codzienne i zwykłe stają się niecodzienne i niezwykłe. Zwyczajny chleb i wino stają się realną obecnością samego Boga. Przyznam się, że prostota tej symboliki dotknęła mnie dopiero we Włoszech. Mnie – chłopakowi z Mińska Mazowieckiego – wino kojarzyło się raczej z alpagą wypijaną przez chuliganów w parku. Gdy przyjechałem po raz pierwszy do Włoch, po jakimś bardzo upalnym, pracowitym dniu rekolekcji wykończeni usiedliśmy za stołem. Okazało się, że nie ma jeszcze kolacji. Kuchnia się spóźniała. Podano jedynie białe schłodzone wino i chleb. Rzuciliśmy się na to wygłodniali. Łamaliśmy chleb, popijaliśmy winem. Boże, jakie to było pyszne! Zrozumiałem wówczas, dlaczego Zbawiciel daje się nam jako chleb i wino.

Boże Narodzenie w supermarketach zaczyna się już po 1 listopada. Nie udało się na szczęście „sprzedać” Wielkiego Czwartku czy Piątku.


– Bardzo się cieszę, że nie udało się skomercjalizować Triduum. To na szczęście święta mniej podatne na komercję niż Boże Narodzenie. Nierozerwalnie związane z liturgią. Zresztą samo zawołanie „Wesołych świąt wielkanocnych” bez odniesienia do liturgii jest jakieś puste, żałosne…

Lepiej życzyć sobie smacznego jajka?


– Właśnie, Triduum jest mocno zakorzenione w świecie wiary i liturgii. Boże Narodzenie jest niestety bardziej podatne na komercjalizację. Zresztą pojawiło się ono dopiero w IV wieku. Ochrzczono pewne święta pogańskie, by wprowadzić je w świat symboliki chrześcijańskiej. Dziś mamy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem: to świat pogański odgryza się, podkrada nam święta. Z Triduum to się nie udało. I mam nadzieję, że się nie uda…

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..