Nie powiedział o tym nikomu z drużyny i wystąpił w meczu.
Mikel John Obi - defensywny pomocnik reprezentacji Nigerii - na kilka godzin przed grupowym meczem z Argentyną, w którym ważyły się losy awansu do fazy pucharowej mundialu, dowiedział się że jego ojciec został porwany przez terrorystów. Mężczyzna został uprowadzony w czasie podróży, w drodze na pogrzeb. Porywacze żądali okupu i grozili zabiciem zakładnika - podaje "The Guardian". Mikel nie mógł tej informacji upublicznić, postanowił też nie dzielić się nią z nikim z drużyny narodowej, aby nie rozbijać zespołu przed starciem z Argentyńczykami.
Spotkanie to było dla niego szczególnie dramatyczne. Musiał walczyć z myślami o tym, co w tym momencie dzieje się z jego ojcem. "Byłem rozbity emocjonalnie i musiałem podjąć decyzję, czy jestem psychicznie zdolny o gry". Ostatecznie zdecydował się wystąpić.
Ojciec piłkarza został uwolniony przez policję po tygodniu, w czasie uwięzienia był torturowany. Obecnie przebywa w szpitalu. Mężczyzna już drugi raz został porwany. Pierwszy raz zdarzyło się to w sierpniu 2011 r.
wt /theguardian.com