Jaka spiskowa teoria dziejów stoi za decyzją KE w sprawie Gazpromu i za spadkami PiS w sondażach?
Komisja Europejska nie ukarała Gazpromu za praktyki monopolistyczne w Europie Środkowo-Wschodniej. Rosyjski koncern dostał tylko rekomendacje do zmiany swojego zachowania. W opinii większości komentatorów jest to sukces Rosjan i porażka naszego regionu. Ale taki wynik sporu wydawał się do przewidzenia z powodów geopolitycznych.
Od dłuższego czasu w Europie tworzą się dwa sojusze w zakresie polityki energetycznej. Jeden to sojusz Europy Zachodniej z Rosją. Jego symbolem jest projekt Nord Stream 2. Drugi to sojusz Stanów Zjednoczonych z Europą Środkową. Jego symbolem jest projekt Trójmorza. W świetle formowania się tych sojuszy decyzja Komisji Europejskiej w sprawie Gazpromu jest zrozumiała.
Ale czy formowanie się geopolitycznych sojuszy wpływa też na politykę inną niż w sferze energetyki? Formułowanie jakichś zbyt daleko idących tez jest obarczone wielkim ryzykiem. Łatwo wpaść w spiskową teorię dziejów. Ale czy w pewnych daleko idących teoriach nie pojawiają się często ziarna prawdy? A gdyby tak spróbować w nieco mniej przyziemny sposób zanalizować ostatnie wydarzenia w polskiej polityce?
Na przełomie roku nastąpiła spora zmiana w polskiej polityce. Rząd Beaty Szydło został zastąpiony przez rząd Mateusza Morawieckiego. Nikt nawet nie ukrywał, że zmiana ta miała służyć polepszeniu relacji z Unią Europejską i Niemcami. I rzeczywiście, rząd PiS stał się bardziej spolegliwy wobec zaleceń Komisji Europejskiej. W tym czasie w życie weszła nowelizacja ustawy o IPN, o której było wiadomo, że wywoła sprzeciw nie tylko Izraela, ale też Ukrainy czy USA.
Czy te dwa wydarzenia jakoś się łączą? Naprawdę daleko idąca byłaby taka interpretacja. Ale jeszcze dalej poszłoby porównanie obecnej sytuacji politycznej PiS do niedawnych perypetii PO. Platforma Obywatelska dochodziła do władzy jako partia hasła „Nicea albo śmierć”. Jednak w pewnym czasie zmieniła swoją politykę na bardziej proeuropejską. Polska przestała angażować się na Bliskim Wschodzie, za wschodnią granicą przestała być tak aktywna, jak kiedyś, a w kwestiach polityki klimatycznej zaczęła „płynąć w głównym nurcie europejskim”.
Dziś możemy zaryzykować stwierdzenie, że zmiana polskiej polityki wiązała się z europejskimi ambicjami Donalda Tuska. Ale tuż po przeprowadzce polskiego premiera do Brukseli stała się rzecz niespodziewana. Bronisław Komorowski przegrał wybory prezydenckie z mało znanym europosłem z Krakowa. A PiS przejął samodzielną władzę w Polsce.
Czy dziś mamy do czynienia z podobnym, proeuropejskim przeorientowaniem polityki PiS, jakiego swego czasu dokonała PO? I czy nie przynosi to podobnych efektów? Sondaże PiS zaczęły spadać niedługo po ochłodzeniu stosunków tej partii z USA. A beneficjentem tych spadków jest SLD. To samo SLD, którego politycy wysłali polskich żołnierzy do Iraku i pozwolili CIA na stworzenie tajnego więzienia w Starych Kiejkutach.
To wszystko są pytania i hipotezy niebezpiecznie zbliżające się do spiskowej teorii dziejów. Nie muszą mieć one pokrycia w rzeczywistości. Ale nawet spiskowe teorie dziejów mają swoje dobre strony. Pozwalają one na pewną gimnastykę umysłową. I taką gimnastyką umysłową może być przyglądanie się przyziemniej, polskiej polityce z perspektywy zmagań światowych mocarstw.
Bartosz Bartczak