Polska bardziej niż inne kraje pomaga uchodźcom w Libanie i zakres tej pomocy humanitarnej znacznie zwiększył się w ciągu ostatnich dwóch lat - mówi PAP szef organizacji pomocowej z Bire na północy Libanu, szejk Mohammad Awad Murheb.
PCPM i szejk Mohammad wspólnie prowadzą również klinikę, klinikę mobilną oraz centrum edukacji. Z kliniki korzystają zarówno uchodźcy, jak i ubożsi Libańczycy. Łącznie nawet 6 tys. pacjentów rocznie. Klinika zatrudnia dziewięć osób, w tym pięciu lekarzy, dwie pielęgniarki i dwóch pracowników administracyjnych. Jednym z tutejszych lekarzy jest chirurg z Syrii, który też jest uchodźcą.
Standardy leczenia są tu wysokie i co kilka miesięcy weryfikowane przez grupę lekarzy z Polski. Dlatego szejk nie ma też wątpliwości, że taka forma pomocy jest znacznie lepsza niż sprowadzanie nielicznych pacjentów na leczenie do Europy. Poza kliniką stacjonarną działa też klinika mobilna, jeżdżąca codziennie do obozów namiotowych rozsianych po okolicy, w których mieszka kilka tysięcy uchodźców. Dla wielu z nich dotarcie do miasta jest bardzo utrudnione.
Wspólnym projektem szejka Mohammada i PCPM jest też centrum edukacji, które organizuje dwa rodzaje kursów. Z jednej strony, jest to coś w rodzaju korepetycji dla syryjskich dzieci, które ze względu na różnice w programach nauczania mają problemy w libańskich szkołach. Z drugiej strony, są to kursy zawodowe dla młodzieży.
PCPM prowadzi też projekt "Cash for Work", polegający na pomocy finansowej uchodźcom w zamian za pracę na rzecz mieszkańców np. budowę placu zabaw, z których korzystają zresztą zarówno dzieci syryjskie, jak i libańskie. W ten sposób mogą się też łatwiej integrować.
"Początki naszej współpracy były skromniejsze" - przyznaje szejk Mohammed, wskazując przy tym, że w ostatnich dwóch latach uruchomiono wiele nowych projektów i zwiększono liczbę beneficjentów.
W 2014 r. finansowanie projektów PCPM dla syryjskich uchodźców w Libanie z rządowego funduszu Polska Pomoc MSZ wynosiło 2,5 mln zł, przy czym w 2015 r. zostało obniżone do 2 mln zł. Obecnie wynosi ono 11,5 mln zł, a pomoc dociera do kilkunastu tysięcy uchodźców. Wzrost polskiego zaangażowania nie wynika przy tym z napływu nowych uchodźców. "Wciąż przybywają, ale już nielicznie" - przyznaje szejk.