Jerzy Stefan Stawiński urodził się 1 lipca 1921 w Zakręcie, zmarł 12 czerwca 2010 w Warszawie. Był scenarzystą i reżyserem filmów fabularnych.
Kanoniczne utwory Andrzeja Wajdy i Andrzeja Munka powstały na podstawie scenariuszy Jerzego Stefana Stawińskiego. Ten współtwórca sukcesów polskiej szkoły czerpał ze swoich doświadczeń żołnierza kampanii wrześniowej 1939 roku. „Następnie spędził nieco czasu w obozie jenieckim, z którego udało mu się uciec, zaangażował się w działalność podziemną, brał udział w powstaniu warszawskim, a po jego upadku został internowany w kolejnym obozie niemieckim. Nawiązując do osobistych doświadczeń Stawińskiego, filmy realizowane przez pokolenie szkoły polskiej wydobywają na światło dzienne niepokazywany dotąd los członków Armii Krajowej walczących pod rozkazami polskiego rządu w Londynie. Przedstawił również upokarzająca klęskę 1939 roku, okupację, powstanie warszawskie, beznadziejność walki zbrojnej i polską mitologię romantyczną” [Marek Hatlof, Kino polskie].
Pierwszy kontakt z kinomatografią
„W biurze scenariuszowym oświadczono mi, że sprawa jest nietypowa – wspominał J. S. Stawiński swój pierwszy kontakt z kinematografią w 1955 r. – bo w Polsce Ludowej starzy maszyniści nie giną zazwyczaj pod parowozami i, że niektóre rzeczy można jeszcze od biedy opisać, ale nie należy ich filmować…” [Historia filmu polskiego, red. J. Toeplitz, t. IV].
Stawiński o swoim opowiadaniu i dostaniu się do filmu w wywiadzie z Barbarą Gizą wspomina: „W 1955 roku miałem żonę i małe dziecko. Cierpiałem na całkowity brak pieniędzy. (…) Pojawiły się wtedy biblioteki sensacyjne, wydawane w ogromnych nakładach. Doszedłem zatem do wniosku, że muszę napisać takie opowiadanie – miało to być sposobem na jakikolwiek zarobek. Najlepszym miejscem miał być pociąg, co stanowiło nawiązanie do Agaty Christie oraz Maurice’a de Cobry, autora poczytnej przed wojną sensacyjnej «Madonna sleeping». Chodziło o klimat sensacyjności w pociągu, którego realia wydawały się najlepsze do tego typu historii” [B. Giza, Do filmu trafiłem przypadkiem].
Aby napisać opowiadanie, Stawiński udał się do Orzesza, by poobserwować pracę maszynistów w parowozowni. Słyszał wtedy różne opowieści, między innymi taką, że pod parowozem zginął maszynista. Bardzo go zaintrygowała. Wrócił do domu i zaczął pisać współczesne opowiadanie o maszyniście starej daty, który trudno adaptował się do nowych warunków. Tyle tylko, że zamiast opowiadania sensacyjnego, wyszło polityczne. Wydrukowali je w „Życiu Literackim”. Pod wpływem sugestii Tadeusza Konwickiego zaniósł je do biura scenariuszowego, ale zostało na początku odrzucone jako zbyt pesymistyczne. Kiedy powstała w 1955 roku nowela filmowa, Stawiński dostał polecenie, by na nowo napisać nowelę i zmienić zakończenie na pozytywne. Autor jednak się wahał, a reżyser z którym najpierw współpracował, bardzo szybko zniknął – temat mu nie leżał.
Co sprawiło, że jednak opowiadanie zostało sfilmowane? Stawiński pojechał na wakacje do Augustowa, gdzie będąc na łódkach poznał Munków. Żonę Munka Stawiński znał jeszcze z czasów dziecięcych. Munkowie zaprosili Stawińskich do siebie. Reżyser zainteresował się opowiadaniem. Pomysł na opowiedzenie historii należy właśnie do niego. Właśnie tym filmem Andrzej Munk rozpoczął współpracę ze Stawińskim, który był również scenarzystą dla późniejszej Eroiki i Zezowatego szczęście. Scenariusz Człowieka na torze był dla Stawińskiego pierwszym spotkaniem z filmem.
Z autobiografią w tle
Latem 1955 r. Stawiński przystąpił do pisania autobiograficznego opowiadania Kanał, które relacjonowało najbardziej traumatyczne przeżycie jego życia. „Pod koniec września 1944 r., w ostatnich dniach powstania warszawskiego, Stawiński na czele kompanii liczącej 73 osoby zszedł do kanału na ul. Puławskiej, żeby przeprowadzić swoich podkomendnych do Śródmieścia. Po kilkunastogodzinnym błądzeniu w kanałach, które odbywało się w straszliwych warunkach, w ciemnościach i smrodzie, wśród paniki i sprzecznych wieści przenoszonych przez inne oddziały, do wyjścia w Alejach Ujazdowskich doprowadził zaledwie kilka osób. Po dwóch godzinach, ponieważ nikt więcej nie wychodził, wrócił do kanału, ale nie było już kogo ratować, potykał się o trupy. Opowiadanie zostało wydrukowane w marcowym numerze «Twórczości» z 1956 r. i zadedykowane – nie przypadkiem – Tadeuszowi Konwickiemu” [T. Lubelski, Wajda].
Scenarzysta, reżyser, pisarz
W latach 1957-1965 był kierownikiem literackim Zespołu Filmowego „Kamera”. Na podstawie jego scenariuszy powstały wybitne filmy: oprócz Kanału i Człowieka na torze, powstała jeszcze Eroica i Zezowate szczęście Andrzeja Munka. Stawiński napisał także scenariusz do Krzyżaków w reżyserii Aleksandra Forda. To także on stworzył scenariusz dla Akcji pod Arsenałem czy Godziny "W".
W latach 60. i 70. sam zajął się reżyserowaniem filmów na podstawie swoich scenariuszy. Powstały wtedy m.in.: Rozwodów nie będzie (1964) i Pingwin (1965). Od 1972 do 1974 pełnił funkcję kierownika artystycznego w Zespole „Panorama”, a w latach 1977-1981 w Zespole Filmowym „Iluzjon”. Ponadto od 1969 do 1974 przewodniczył Sekcji Autorów Scenariuszy.
Jerzy Stefan Stawiński pisał utwory związane głównie z tematyką wojenną i okupacyjną. Jego sztandarowa powieść to Młodego warszawiaka zapiski z urodzin, napisał również m.in.: Światło we mgle (debiut) i Piszczyka.
Jutro pójdziemy do kina z 2007 roku to jego ostatni scenariusz filmowy.