"Nikt nie ostrzegł nas przed zagrożeniem lawinowym" - mówili na konferencji prasowej w środę młodzi Włosi, którzy zostali uratowani z gruzów zasypanego w Abruzji hotelu. "Strażacy wyciągnęli nas za stopy" - dodali Giorgia Galassi i jej narzeczony Vincenzo Forti.
To dwie z dziewięciu osób wyciągniętych z rumowiska w pierwszych kilkudziesięciu godzinach po katastrofie z 18 stycznia. Jej najnowszy bilans to 25 zabitych i 4 zaginionych, którzy są nadal poszukiwani przez ponad 200 ratowników.
Giorgia i Vincenzo opowiadali dziennikarzom podczas spotkania w miejscowości Giulianova w Abruzji, że kiedy przed tygodniem doszło do kilku wstrząsów sejsmicznych, ludzie przebywający w górskim hotelu Rigopiano byli przerażeni i wszyscy chcieli wyjechać.
"Zgromadziliśmy się w holu, gdzie czekaliśmy na przybycie pługu śnieżnego. Uspokajali nas i powiedzieli, żebyśmy czekali w sali kominkowej" - mówili uratowani, którzy opuścili szpital w dobrym stanie.
Według ich relacji zaniepokojenie budziły wstrząsy sejsmiczne. "Mówili nam, żebyśmy byli spokojni, bo hotel wytrzymał poprzednie trzęsienia ziemi" - podkreślali.
"Schowałem już walizki do samochodu i chciałem jak najszybciej odjechać" - powiedział Vincenzo.
"Tuż przed zejściem lawiny siedzieliśmy na kanapie i piliśmy herbatę. Trzy sekundy później byliśmy pod śniegiem" - opowiadała Giorgia Galassi. Dodała, że uratowała ich właśnie ta kanapa w niszy, w jakiej się znaleźli.
"W takim momencie - mówiła - nie można myśleć, bo jeśli się myśli, można zwariować, ale trzeba tylko skoncentrować się na tym, że wcześniej czy później ktoś nadejdzie". Wspominała też: "Mieliśmy wokół siebie lód, nim się żywiliśmy. Na szczęście tam był".
"Podawaliśmy sobie lód, z którego piliśmy wodę, i rozmawialiśmy" - opowiadali.
Giorgia wyjaśniła, że strażacy zrobili dziurę w kanapie, przez którą wyciągnęli ich, ciągnąc za stopy. Wcześniej, jak mówiła, jeszcze przed wydobyciem, strażacy cały czas rozmawiali z nimi, podnosili ich na duchu, a nawet żartowali, by nie tracili nadziei.
Ocaleni dodali, że w pokoju hotelowym spali tylko jedną noc. Potem 50 godzin spędzili w rumowisku.