Papieska pielgrzymka do Meksyku. W jednym z najniebezpieczniejszych miast świata papież Franciszek zawołał: „Nie ma miejsca, do którego nie może dotrzeć Boże miłosierdzie”.
Ciudad Juárez – nawet obywatele Meksyku wypowiadają tę nazwę z drżeniem. To zagłębie przestępczości, spalona słońcem pustynia, która niemal każdego dnia jest miejscem cierpienia i kaźni. W ciągu ostatnich lat w tym mieście pogranicza zginęły tysiące kobiet. Często brutalnie gwałcono je i torturowano. Miasto o bardzo złej sławie było ostatnim etapem 12. podróży apostolskiej papieża Franciszka.
Ćwierć miliona więźniów
Na placu przed kaplicą spotkał się on z grupą 700 więźniów (pół tysiąca mężczyzn i 200 kobiet). W 400 meksykańskich więzieniach przebywa aż ćwierć miliona osadzonych. W ciągu sześciu dni papież odwiedził sześć miast. Niemal w każdym z nich zwracał uwagę na ogromne społeczne pęknięcia i problemy tego kraju, rozdartego między potężnym bogatym sąsiadem z Północy a światem Ameryki Łacińskiej, czyli gigantyczną plantacją wszelkiego rodzaju narkotyków. „Korupcja, tortury, przestępczość zorganizowana, handel ludźmi i migracja” – wymieniał Franciszek.
W Juárez (na Mszy św. odprawionej zaledwie 80 metrów od granicy z USA z papieżem modliło się około 200 tys. wiernych) Franciszek głośno apelował o przerwanie błędnego koła przemocy i przestępczości. „Wyjdźcie ze spirali przemocy i piekła narkotyków” – wołał. „Ten, kto wycierpiał największy ból i o którym moglibyśmy powiedzieć, że »doświadczył piekła«, może stać się prorokiem w społeczeństwie. Pracujcie, aby to społeczeństwo, które wykorzystuje i odrzuca, zaprzestało zbierania swego żniwa” – zachęcał. Niezwykle barwne, roztańczone, pełne żywej, spontanicznej modlitwy – tak uczestnicy i dziennikarze określali spotkania papieża z Indianami stanu Chiapas w San Cristóbal de Las Casas i tłumem młodzieży w Moreli.
W Tuxtla Gutiérrez papież spotkał się z przedstawicielami rodzin. Po wysłuchaniu ich poruszających opowieści (swą historię opowiedział m.in. niepełnosprawny czternastolatek z dystrofią mięśniową, który dziękował najbliższym za ogromne wsparcie i zaangażowanie) ojciec święty wyraźnie zaznaczył, że woli zranioną rodzinę, która ciągle próbuje rozpoczynać na nowo, od społeczeństwa narcystycznego i mającego obsesję na punkcie luksusu i wygody; rodzinę o obliczu zmęczonym z powodu poświęceń od twarzy upiększonych, które nie mają pojęcia o czułej trosce i współczuciu.
Doświadczenie przemienienia
„Nie jesteście »funkcjonariuszami tego, co boskie«, czy »urzędnikami Boga«” – przypomniał 16 lutego w Moreli 20 tys. kapłanów, osób konsekrowanych i seminarzystów, dla których odprawił Mszę Świętą. O tym, jak niebezpieczna jest ziemia, która gościła papieża, świadczy fakt, że tylko w ciągu trzech ostatnich miesięcy w tej okolicy w walkach między narkotykowymi kartelami zamordowano sto osób. Po spotkaniu z kapłanami na Franciszka czekali młodzi. „Jesteście jednym z największych skarbów meksykańskiej ziemi” – usłyszeli od ojca świętego.
Nic dziwnego, młodzież stanowi nieco ponad połowę mieszkańców kraju wulkanów, agaw i opuncji. – Na każdym kroku papież spotykał się z ogromnym entuzjazmem tłumu. Ponieważ meksykańskie parafie otrzymały jedynie po 20 zaproszeń na oficjalne spotkania, ludzie, by spotkać się z Franciszkiem, wychodzili tłumnie na ulice – opowiada ks. Leszek Gęsiak SJ, dyrektor Polskiej Sekcji Radia Watykańskiego, który śledził tę podróż na żywo. – Każdy, kto był w Meksyku, widział pęknięcie tego społeczeństwa, kolosalną dysproporcję, podział na biednych i bogatych. Papież, co podkreślały miejscowe media, często głośno upominał się o prawa i godność ubogich.
Najmocniejszym obrazkiem było oczywiście spotkanie przy amerykańskiej granicy – dodaje. Wypowiedziane tam mocne słowa: „Nigdy więcej śmierci i wykorzystywania!” są kwintesencją przesłania podróży do kraju zmęczonego wojną narkotykowych karteli. „Podróż, jaką odbyłem w minionych dniach, była dla nas wszystkich doświadczeniem przemienienia. Dlaczego? Ponieważ Pan ukazał nam światło swej chwały przez ciało swojego Kościoła, jego świętego ludu, żyjącego na tej ziemi, ciało tak często zranione, lud tak często uciskany, pogardzany, pogwałcony w swej godności” – podsumował Franciszek swą podróż po powrocie do Watykanu.
Marcin Jakimowicz