Podczas gdy ponad 100 mln Amerykanów zasiądzie przed telewizorami, by oglądać w niedzielę Super Bowl - finał ligi futbolu amerykańskiego NFL, pojawiają się kolejne badania łączące uprawianie tego brutalnego sportu z chronicznymi pourazowymi chorobami mózgu.
Futbol amerykański to najpopularniejszy sport w Stanach Zjednoczonych, traktowany niemal jak narodowa religia. Co niedziela miliony fanów oglądają mecze swoich drużyn, a Super Bowl, który w tym roku odbędą się po raz 50., jest najważniejszym sportowym wydarzeniem w kraju.
"Kochamy ten sport tak mocno, że jesteśmy ślepi na jego niebezpieczeństwa" - pisze były dziennikarz sportowy Steve Almon, związany obecnie z "New York Times Magazine" w swej książce pt. "Against Football". Tymczasem badania naukowe coraz częściej potwierdzają, że futbol amerykański powoduje poważne wstrząsy mózgu, które w najgorszych przypadkach doprowadzają chorych do demencji i samobójstw.
Badacze z Boston University ogłosili w tym tygodniu, że zmarły niedawno w wieku 69 lat były mistrz Super Bowl, rozgrywający Oakland Raiders Ken Stabler cierpiał na trzecią fazę chronicznej pourazowej encefalopatii (z ang. chronic traumatic encephalopathy - CTE) - choroby mózgu, którą zdaniem lekarzy wywołują powtarzające się uderzenia w głowę. Jej objawami są zmiana osobowości, zaniki pamięci, wybuchy złości i postępująca demencja.
Dwa tygodnie wcześniej CTE zdiagnozowano u innego mistrza NFL, 27-letniego Tylera Sasha z Giants, który zmarł z przedawkowania środków przeciwbólowych we wrześniu. Obaj dołączyli do listy, szacowanej przez "Washington Post" na ponad stu zawodników futbolu amerykańskiego, u których pośmiertnie zdiagnozowano CTE. Obejmuje ona takie sławy jak Junior Seau, który popełnił samobójstwo w 2012 roku czy zmarły rok wcześniej John Mackey; obaj uhonorowani najwyższym odznaczeniem Pro Football Hall of Fame. Ale lista może być znacznie dłuższa, bo jak na razie CTE można wykryć jedynie u zmarłych już zawodników, o ile rodzina przekaże mózg do badania.
Opublikowane jesienią badanie Kliniki Mayo wykazało CTE u 21 z 66 mężczyzn, którzy uprawiali sporty kontaktowe (głównie futbol), ale nie znaleziono śladu tej choroby w 198 innych badanych mózgach mężczyzn, którzy nie uprawiali sportów kontaktowych. Badacze przyznali, że nie wiadomo czemu jedni zawodnicy cierpią na CTE, a inni nie. Niemniej jednak choroba, kiedyś kojarzona głównie z bokserami, coraz częściej odkrywana jest u zawodników futbolu amerykańskiego, i w znacznie mniejszym stopniu u piłkarzy czy rugbistów.
"Bardzo ciężki stan choroby, przynajmniej jak widzimy to u zawodników futbolu amerykańskiego, wydaje się korelować z długością uprawiania sportu" - powiedziała cytowana w "New York Times" doktor Ann McKee, szefowa wydziału neuropatologii w klinice w Bostonie i profesor neurologii na Boston University, która badała mózg Stablera, a także wielu innych zawodników futbolu. "Im dłużej grali, tym poważniejsze zmiany w mózgu widzieliśmy. Ale także im dłużej żyli po zakończeniu kariery" - dodała McKee.
Niemniej, jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez agencję Associated Press z okazji najbliższego Super Bowl, zawodnicy nie traktują zbyt poważnie groźby zachorowania na CTE. Tylko 39 ze 100 ankietowanych powiedziało, że obawia się długoterminowych efektów wstrząsów mózgu. Pozostali albo wcale się nie przejmują, albo traktują wstrząsy mózgu na równi z kontuzjami innych części ciała.
Jak przypomina w swej książce Almond, NFL przez dekady ignorowała badania niezależnych ekspertów, którzy łączyli futbol z poważnymi chorobami mózgu. Dopiero od kilku lat działacze ligi zaczęli publicznie przyznawać, że "jest problem". Ale zmiany przepisów, by uczynić ten sport bezpieczniejszym, są jego zdaniem niewystarczające.
"Od momentu gdy futbol stał się biznesem, przemoc nie jest już problemem moralnym. To problem pieniędzy" - ocenia Almond. Wskazuje na ogromne zyski NFL, z czego prawie połowa pochodzi z praw do nadawania meczów w telewizji (5 mld dolarów w 2014 r.). "Z perspektywy NFL gra jest wielomiliardowym produktem. A my, którzy kochamy ten sport, nie jesteśmy niewinnymi kibicami, ale konsumentami, których pieniądze i uwaga subsydiują grę" - dodał.
Almond zwrócił też uwagę, że większość współczesnych zawodników wywodzi się z biednych, zwłaszcza afroamerykańskich rodzin, które widzą w futbolu szanse na awans społeczny. W przypadku najlepszych zawodników NFL oznacza to też sławę i wielkie pieniądze. Natomiast rodzice z wyższej klasy średniej wybierają dla swych dzieci bezpieczniejsze sporty niż "granie w rosyjską ruletkę ze sprawnym mózgiem", jak określił futbol Almond. Sam prezydent Barack Obama przyznał przed ubiegłorocznym Super Bowl, że gdyby miał synów, to raczej nie pozwoliłby im uprawiać futbolu, dopóki gra nie stałaby się mniej brutalna.
Ponad 4,5 tys. byłych zawodników wniosło pozwy przeciwko NFL dotyczące zdrowia i niebezpieczeństw wynikających z uprawiania tego sportu. W 2013 liga zgodziła się zapłacić 765 mln dolarów odszkodowań, ale sędzia uznał tę sumę za niewystarczającą, zakładając, że 20 tys. innych zawodników może wymagać leczenia. Sprawa jest w sądzie apelacyjnym.