Pan Jezus urodził się maleńki. Czuwajmy przy Nim jak przy niemowlęciu. Czuwajmy nad Bogiem w sobie.
28.12.2015 13:46 GOSC.PL
A czuwać nam się nie chce nawet w Boże Narodzenie. Nad niemowlętami w naszych rodzinach jeszcze tak, bo same się tego domagają płaczem i gaworzeniem. A poza tym, kto by chciał zostać uznany za człowieka bez serca, pozostając obojętnym na potrzeby bezradnego bobasa? Jego serduszko bije szybciej niż dorosłych, jakby biegł do nas po miłość.
Mały Jezusek nie upomni się o troskę gwałtownym płaczem. Zwykle, kiedy my sami zaczynamy płakać, upominamy się o Jego obecność.
W najbardziej rodzinne święta Bożego Narodzenia przy wigilijnych stołach dobrze słychać płacz zaniedbanego Pana Jezuska. To wtedy w blasku gwiazdy betlejemskiej wychodzą na jaw nasze grzechy wobec Niego obecnego w bliźnich. Kiedy siedzimy w kręgu rodziny, gdzie powinna panować miłość i harmonia, wyraziście dają się we znaki niedostatki naszych relacji, których na co dzień się nie zauważa. A rodzina to przecież centrum naszego życia, punkt wyjścia do wszelkich aktywności.
Wielu uważa, że często cytowane powiedzenie, iż z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, dobrze od czasu do czasu przypomnieć dla samousprawiedliwienia. Bo skoro inni przeżywają to samo co my, to widać tak już jest skonstruowany ten świat i trzeba zaakceptować ten nieidealny stan. Ale Boże Narodzenie co roku pokazuje, że taka sytuacja jest nie do przyjęcia. Że boli oschłość, apodyktyczność, zapatrzenie w siebie, niedopowiedzenia, podniesiony ton, zaniedbania z przeszłości i tysiąc innych grzechów wobec tych, z którymi jesteśmy połączeni więzami krwi i ducha.
Słychać jak Jezus Chrystus, urodzony w naszych domach, płacze. Dobrze by było Go jak najszybciej utulić. Otulić w sobie Boga miłością, czułością, wiernością, grzecznością, przebaczeniem. Ciepłym kocykiem i czym tam jeszcze…
Barbara Gruszka-Zych