Ten dźwięk słychać tylko w Adwencie. W suchą, mroźną noc niesie się na wiele kilometrów. Od niepamiętnych czasów zapowiada na Podlasiu nadejście Zbawiciela.
Nie każdy o tym wie. – Jechałem kiedyś z Hajnówki do domu – opowiada Włodek, zaopatrzeniowiec z Wielkopolski. – Był grudzień, mroźna noc, ciemno. W okolicach Ciechanowca złapałem gumę. Podstawiłem lewarek i kręcę. I wtedy usłyszałem jakiś dziwny dźwięk, ni to ryk jelenia, ni trąba. Dobiegał z lewej strony. Najpierw kilka krótkich dźwięków, później dłużej i niższym tonem. To miało melodię i rytm, brzmiało, powiedziałbym, dostojnie. Za chwilę podobny dźwięk dobiegł z innej strony. Gdy się skończył, odpowiedział mu ten pierwszy. Wrażenie było niesamowite. Zdążyłem zmienić koło, a to dziwne granie wciąż trwało. Później dowiedziałem się, że to było adwentowe granie na ligawkach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.