Chciano zabić Papieża i Wałęsę?

W Krakowie zaprezentowano książkę „Agca nie był sam” A. Grajewskiego i M. Skwary.

16 listopada w Krakowie zaprezentowano książkę Michała Skwary i Andrzeja Grajewskiego „Agca nie był sam. Wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”, wydanej przez katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej oraz Instytut Gość Media. Autorzy książki Michał Skwara i Andrzej Grajewski wskazują, że nie ma żadnych wątpliwości, iż w zamachu na Jana Pawła II w maju 1981 r. brały udział bułgarskie służby specjalne, a służby bułgarskie, niemieckie i sowieckie zacierały ślady i prowadziły działania dezinformacyjne. Nie podają jednak, kto był zleceniodawcą zamachu.

- Publikacja jest próbą odkłamania rzeczywistości. Przez kilkadziesiąt lat byliśmy karmieni propagandą, nieprawdami i półprawdami. My, prowadząc postępowanie i redagując tę publikację, nie odkryliśmy całej prawdy, ale odkryliśmy ją w na tyle istotnej części, że pozwala to zburzyć ten mur dezinformacji - powiedział w poniedziałek w Krakowie prok. Michał Skwara, który w książce streszcza rezultaty śledztwa IPN ws. zamachu. Z materiałów prowadzonego przez niego postępowania wynikało m.in., że grupa realizacyjna, która przygotowywała zamach na papieża, rozważała również zamach na Lecha Wałęsę. - Z moich ustaleń wynika, że odstąpiono od tego w pewnym momencie, być może dlatego, żeby ten cel główny nie został zaburzony - zaznaczył prok. Skwara.

Autorzy wskazują, że nie ma żadnych wątpliwości, że w zamachu na Jana Pawła II w maju 1981 r. brały udział bułgarskie służby specjalne, przedstawiciele innych krajów komunistycznych prowadzili natomiast działania dezinformacyjne. Nie było także woli politycznej ostatecznego wyjaśnienia sprawy. - Okazało się, że tzw. bułgarski ślad wskazujący na zaangażowanie bułgarskich komunistycznych służb specjalnych w przygotowanie i realizację zamachu znalazł potwierdzenie w rezultacie dociekań śledztwa. Bułgarzy nie mieli jednak interesu w fizycznym wyeliminowaniu Jana Pawła II. Byli tylko wykonawcami. Taki interes miała zaś Moskwa, gdyż uważała papieża za śmiertelne zagrożenie dla opartego na ateizmie komunizmu. Natrafiłem na ciekawy trop, świadczący, że bezpośrednim impulsem do zamachu mogła być sytuacja na sowieckiej Ukrainie, gdzie odradzał się w podziemiu Kościół greckokatolicki. W akcji dezinformacyjnej mającej na celu zatarcie śladów mogących doprowadzić do wykrycia prawdy o zamachu, była silnie zaangażowana m.in. wschodnioniemiecka służba bezpieczeństwa Stasi. Warto dodać, że kraje Zachodu nie chciały, by ujawniono zarówno wszystkich wykonawców, jak i mocodawców zamachu. Obawiano się bowiem, że świat może stanąć na krawędzi wojny. Przypominano, że od strzałów w Sarajewie zaczęła się I wojna światowa - tłumaczy Andrzej Grajewski z „Gościa Niedzielnego”, autor analizy historycznej śledztwa.

W promocji książki brał udział także sekretarz Jana Pawła II, dziś metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. - Pan redaktor Grajewski próbuje powiedzieć, i takie jest nasze przekonanie, że trzeba szukać w Moskwie tych, którzy zadecydowali o życiu Jana Pawła II, ponieważ, tak jak usłyszeliśmy, Jan Paweł II był zagrożeniem ustroju komunistycznego. Niech IPN studiuje, może są w archiwach jeszcze jakieś dokumenty, których nie znamy – mówił.

Trwające osiem lat śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II IPN umorzył w maju 2014 r. Jednym z najistotniejszych ustaleń postępowania jest ocena roli bułgarskich służb specjalnych. Według IPN była ona dużo większa niż powszechnie się przyjmuje - Turek Mehmet Ali Agca, który strzelał do papieża na Placu Świętego Piotra w Rzymie, działał w ramach związku przestępczego, w skład którego wchodzili inni przedstawiciele tureckiego świata przestępczego oraz funkcjonariusze bułgarscy.

W trakcie śledztwa IPN prowadzący postępowanie zgromadził 220 tomów akt i kilkadziesiąt tomów załączników. Międzynarodową pomoc prawną uzyskano m.in. z Niemiec, Bułgarii, Turcji i Włoch. Śledztwo miało wielowątkowy i skomplikowany charakter, wymagało przeglądu bardzo obszernego materiału archiwalnego, w tym także opatrzonego klauzulą tajności.

Jeden z wątków śledztwa dotyczył zbrojnego związku przestępczego, którego celem było dokonanie zamachu. Drugi - sprawstwa kierowniczego zabójstwa, trzeci - związku przestępczego, którego celem było zaburzenie włoskiego procesu w sprawie zamachu i doprowadzenie do tego, by prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego.

Pierwszy wątek został umorzony, ponieważ Bułgarów, którzy pomagali Agcy, nie można ścigać (jeden z nich już nie żyje). Dwaj z nich - Żeliu Wasiljew i Todor Ajwazow, zostali już prawomocnie uniewinnieni przez zagraniczny sąd. Podstawą umorzenia w tym przypadku była tzw. powaga rzeczy osądzonej.

Ocena IPN jest inna - zdaniem prokuratorów brali oni udział w związku przestępczym i byli sprawcami tego przestępstwa. Inna sytuacja była w przypadku trzeciego Bułgara Siergieja Antonowa, który odpowiadał w rzymskim procesie i także został uniewinniony. Nie spełnia on definicji funkcjonariusza państwa komunistycznego - jak wynika z dokumentów bułgarskich był tajnym współpracownikiem wywiadu. Bułgarzy przez lata temu zaprzeczali.

Sprawa Antonowa - przekonuje IPN - pokazuje jasno, że Bułgarzy i przedstawiciele tureckiego świata przestępczego brali udział w zamachu i stali za zamachem. Służby ZSRR co najmniej podżegały do akcji dezinformacji o kulisach zamachu, w którą zaangażowały się służby z całego europejskiego bloku komunistycznego. Badacze nie odpowiadają wprost na pytanie kto stał za Bułgarami, zaznaczają jednak, że wiele wskazuje na inspiracje radzieckie.

Wszczęcie śledztwa w kwietniu 2006 r. IPN tłumaczył tym, że ranny w zamachu był Polakiem, a przestępstwo można kwalifikować jako tzw. zbrodnię komunistyczną, czyli ścigany przez IPN, nie przedawniający się na normalnych zasadach czyn funkcjonariusza państwa komunistycznego.

« 1 »

Stefan Sękowski /Bogan Gancarz /PAP