Premier Włoch Matteo Renzi skrytykował w czwartek na szczycie UE w Brukseli przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Zarzucił mu brak szacunku dla wysiłku Włochów w obliczu kryzysu związanego z napływem uchodźców.
Renziego oburzył fragment wystąpienia Tuska w Parlamencie Europejskim z ubiegłego tygodnia, w którym mówiąc o kryzysie migracyjnym szef RE upomniał Włochy, Węgry, Słowację i Grecję. "Przestrzeganie wspólnych reguł zawsze oznacza także poświęcenie części interesów. Chciałbym zadedykować te słowa Węgrom i Włochom, Słowakom i Grekom" - powiedział Tusk w PE.
Mediom we Włoszech nie spodobało się porównanie tego kraju z Węgrami, krytykowanymi za budowę płotu na granicy z Serbią oraz sprzeciw wobec podziału uchodźców między państwa unijne. W czwartek zareagował także premier Renzi. "Słowa, których użył przewodniczący Tusk były niewłaściwe. Nie tyle wobec rządu, co wobec narodu, który podjął nadzwyczajny wysiłek i uratował ostatnio dziesiątki tysięcy imigrantów" - powiedział Renzi dziennikarzom po zakończeniu unijnego szczytu w nocy z czwartku na piątek.
"Słowa, które wypowiedział pan Tusk, a właściwie które mu się wymknęły, nie były zbyt wielkim wyrazem szacunku wobec narodu włoskiego. A kiedy ktoś dotyka Włochów, to premier odpowiada i broni z dumą" - dodał premier.
Włochy są jednym z krajów, do których dociera największa liczba uchodźców i migrantów przez Morze Śródziemne. Od lat władze w Rzymie apelowały o większe wsparcie do partnerów unijnych, w tym o przyjmowanie uchodźców. Z kolei pozostałe kraje UE żądają od Włochów przestrzegania tzw. zasad dublińskich, według których obowiązek rozpatrywania wniosków o azyl spoczywa na tym państwie, w którym uchodźca przekroczył granice UE.