Prokuratura uważa, że adwokat Marcin Dubieniecki powinien pozostać w areszcie.
Krakowska prokuratura uważa, że adwokat Marcin Dubieniecki powinien pozostać w areszcie, dlatego złożyła zażalenie na decyzję sądu, który zdecydował, że może on opuścić areszt po wpłaceniu 600 tys. zł poręczenia. Pieniądze w środę po południu wpłynęły na konto prokuratury.
Jak powiedział w środę rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty, prokuratura chce wstrzymania wykonania orzeczenia sądu o możliwości wyjścia z aresztu za poręczeniem. Dlatego w środę złożyła równocześnie i zażalenie na tę decyzję, i wniosek o wstrzymanie wykonania tego orzeczenia do czasu rozpoznania zażalenia, mimo że nie dysponuje jeszcze uzasadnieniem sądu.
Dokumenty te wpłynęły już do sądu, ale nie zapadła jeszcze decyzja o przekazaniu ich do wydziału odwoławczego i nie wyznaczono posiedzenia w tej sprawie.
Natomiast na konto Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie wpłynęło 600 tys. poręczenia za Marcina Dubienieckiego - poinformował PAP w środę po południu prok. Kosmaty. "Prokuratura nie udziela na razie bliższych informacji" - powiedział PAP.
Informacji na temat poręczenia odmówił także jeden z obrońców Marcina Dubienieckiego adwokat Łukasz Rumszek.
Dubieniecki został zatrzymany w niedzielę przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego na polecenie krakowskiej prokuratury apelacyjnej, prowadzącej śledztwo w sprawie wyłudzenia ponad 13 mln zł środków publicznych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Poza nim zatrzymano cztery osoby: Wiktora D., Katarzynę M., Grzegorza D. i Beatę W.
Sąd zdecydował o aresztowaniu Dubienieckiego w nocy z wtorku na środę. Podzielił tym samym, jak mówił prokurator Kosmaty, argumenty prokuratury, że za aresztowaniem podejrzanego przemawia wysokie prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych mu przestępstw, obawa matactwa i zagrożenie surową karą - do 10 lat więzienia. Uznał jednak, że adwokat może wyjść na wolność po wpłacie 600 tys. zł; z tym nie zgadza się prokuratura.
"W tym zakresie uznajemy tą decyzję za niezasadną, i wykorzystamy wszystkie środki prawne, które nam przysługują, żeby zakwestionować ją i wstrzymać jej wykonanie" - mówił Kosmaty. Nie chciał komentować decyzji sądu, ale przyznał, że materiał dowodowy, na którym opierały się wnioski o areszt dla pozostały czterech osób (podejrzanych w tej sprawie), był taki sam. "Nie będą komentował tej decyzji, ale uważamy ją za +głęboko niezasadną+" - powiedział.
Podkreślił jednocześnie, że prokuratura protestuje przeciwko wprowadzaniu opinii publicznej w błąd przez obrońców Dubienieckiego - jakoby decyzja sądu miała świadczyć o niewinności adwokata.
"My wnosiliśmy o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci aresztu, argumentując, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez Marcina D. zarzucanych mu czynów i sąd to podzielił. Nie zgadzamy się, aby opinię publiczną informować, że ta decyzja sądu (o poręczeniu - PAP) świadczy o niewinności Marcina D. Wykorzystamy wszystkie możliwe, prawnie przewidziane środki, aby zakwestionować decyzję i wstrzymać jej wykonanie. Pozostałe osoby zostały tymczasowo aresztowane bez możliwości wyjścia na wolność po wpłacie określonej ilości pieniędzy" - dodał Kosmaty.
Dopytywany czy jest szansa, żeby Dubieniecki opuścił areszt jeszcze w środę, powtórzył: "podejmiemy wszystkie możliwe, prawem przewidziane środki, aby do tego nie doszło".
Obrońcy Dubienieckiego po posiedzeniu sądu poinformowali dziennikarzy, że pieniądze na wpłatę poręczenia zostaną zebrane jeszcze w środę.
Marcin Dubieniecki usłyszał zarzuty: kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON i prania brudnych pieniędzy. Podczas przesłuchania - jako jedyny z zatrzymanych - skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. W oświadczeniu przekazanym PAP jego obrońca adwokat Łukasz Rumszek oświadczył, że jego klient jest niewinny i wyraża zgodę na podawanie pełnych danych w postaci imienia i nazwiska oraz wizerunku.
Podobne zarzuty, tj. kierowania grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł i prania brudnych pieniędzy, usłyszał także Wiktor D. Z kolei Katarzynie M. prokuratura zarzuciła udział w zorganizowanej grupie przestępczej, wyłudzenia i pranie brudnych pieniędzy. Kolejni podejrzani - Grzegorz D. i Beata W. - pozostają pod zarzutami udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i wyłudzenia 13 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Wszystkim podejrzanym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Z ustaleń prokuratury wynika, że zarzucany podejrzanym proceder miał miejsce w latach 2012-2015. Miał polegać na wyłudzeniu środków na zatrudnienie osób niewidomych i słabo widzących. Kosmaty informował wcześniej, do przesłuchania pozostało w śledztwie co najmniej kilkadziesiąt osób. Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł związanych ze sprawą przesłuchano już ok. 50 osób w całym kraju oraz dokonano przeszukań w kilkunastu miejscach.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła od kwietnia 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Decyzją prokuratora apelacyjnego - z uwagi na skomplikowany charakter tego śledztwa - w listopadzie 2014 r. zostało ono przekazane wydziałowi do zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji prokuratury apelacyjnej.
Kosmaty wyjaśnił, że powodem długotrwałości postępowania były kwestie związane z praniem brudnych pieniędzy, gdyż na potrzeby śledztwa sprawdzane były powiązania, przelewy i przepływy finansowe m.in. w rajach podatkowych na Cyprze i Seszelach. "Chodzi o trzy podmioty, które były zaangażowane w wyłudzanie środków publicznych z PFRON; są to spółki prawa handlowego" - wyjaśnił rzecznik.