Czy uda się wyłączyć ją z systemu ubezpieczeń społecznych?
W Rosji nie milkną głosy w sprawie nowego projektu ustawy wyłączającej z systemu ubezpieczeń społecznych opłaty za przeprowadzenie aborcji. Autorka projektu, przewodnicząca parlamentarnej komisji do spraw rodziny, kobiet i dzieci Jelena Mizulina, stała się celem anonimowych pogróżek. Projekt zakłada ograniczenie dopuszczalności aborcji do wskazań medycznych i socjalnych, a nie, jak jest teraz, na życzenie kobiety. Aborcja miałaby być przeprowadzana wyłącznie w klinikach państwowych. Zaoszczędzone środki, a jest to równowartość 36 mln zł, miałyby być przeznaczone na pomoc kobietom w ciąży, które są w trudnej sytuacji materialnej.
Ze słowami poparcia dla autorów projektu ustawy wyłączającej opłatę za aborcję z systemu ubezpieczeń społecznych wystąpili oficjalni przedstawiciele patriarchatu moskiewskiego. Reprezentujący patriarchat ks. Dmitrij Pierszin, członek Komitetu Dumy Państwowej ds. Rodziny, Kobiet i Dzieci, negatywnie ocenił system przeprowadzania aborcji w Rosji jako przeciwny wszelkim światowym normom. Stwierdził, że rosyjski system prawny sankcjonuje masowe zabójstwa nienarodzonych przy jednoczesnym ogłoszeniu moratorium na egzekucje wyroków kary śmierci.
Przewodniczący patriarchalnego Wydziału ds. Kontaktu Kościoła ze Społeczeństwem ks. Wsiewołod Czaplin zaalarmował, że przy obecnym poziomie liczby aborcji, zniszczenia rodziny, korupcji, propagandy pornografii, wulgarnego języka w internecie, inwestowania w zagraniczne konta i kupna domów za granicą Rosja w krótkim czasie zniknie z mapy świata. W sprawie nowego projektu prawnego powołał się on na decyzję Kongresu amerykańskiego, który poparł działania zmierzające do wyłączenia finansowania aborcji z budżetu państwa.