Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. J 3,20
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje, że wiara jest łaską udzielaną przez Boga bardzo obficie – tak obficie, że nie sposób nie napotkać jej na swej drodze. Jej przyjęcie nie zależy jednak od samej wiary, ale od umiłowania – od tego, ku czemu lgnie ludzkie serce. Jeśli więc miłuję światło, spełniam wymagania prawdy, a jej wybór pobudza mnie do wiary, bo w niej prawda odsłania swe ostateczne oblicze. Gdy jednak umiłowałem ciemność, zło moich uczynków tłumi we mnie wiarę i stronię od niej, aby moja nieprawość nie wyszła na jaw w świetle, które wiara ze sobą niesie. Nic dziwnego. Wszak najsilniej prawdy wiary atakują nie ci, którzy mają problem z samą wiarą, ale ci, którzy mają problem z moralnością. Często bowiem ludzie postępują źle nie dlatego, że nie wierzą, ale nie wierzą dlatego, że źle postępują. W efekcie wolą odrzucić życie wieczne, niż uznać, że ich życie doczesne wymaga gruntownej przemiany. Jest to smutna ludzka skłonność do fałszerstw moralnych. Skłonność, która grozi każdemu z nas.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aleksander Bańka