Chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. Mk 8,11
Jezus nauczał w przypowieściach, występował publicznie, otwarcie głosząc Dobrą Nowinę, uzdrawiał chorych, wskrzeszał umarłych, odpuszczał grzechy i karmił rozmnożonym chlebem słuchające Go tłumy. Wszystko to czynił z miłości do człowieka, z troski o jego zbawienie. Bo Bóg człowieka umiłował miłością niepojętą. Faryzeusze zaś miast tej miłości, widzieli zagrożenie dla swej pozycji, zwyczajnie nie chcieli uwierzyć, bo to burzyło porządek ich ciasnego świata. Nie mogli zanegować nauki Jezusa, bo przepełniało ją samo dobro. Więc starali się Go sprowokować, wystawić na próbę, podpuścić. Działali natarczywie, zaczepnie, nachalnie. Dla nich Jezus był zwykłym człowiekiem, nie chcieli zobaczyć w Nim Mesjasza. A Jezus westchnął, bo widział zatwardziałość ich serc i niechęć. Westchnął, bo kocha każdego człowieka, bez wyjątku, nawet tego, który świadomie i stanowczo odrzuca Jego Miłość. Westchnął głęboko i odpłynął. Pozostawił ich samym sobie, bo są wolni. Ale zawsze pozostaje nadzieja, że któregoś dnia przejrzą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska