Nie potrafimy się modlić. Ona też sobie nie radziła, ale była niezmordowana w poszukiwaniu Boga żywego, Miłości. Odkryła, że modlitwa to „nawiązywanie przyjaźni, powtarzane sam na sam z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje”.
Anegdota opowiada, że ktoś widząc św. Teresę, słynną już wtedy mistyczkę, z apetytem zajadającą obiad, nie krył swojego rozczarowania i zdziwienia. „Kiedy modlitwa, to modlitwa, kiedy kuropatwa, to kuropatwa!” – miała na to powiedzieć święta. Zawsze chodziła twardo po ziemi. Jej serce, dusza i ciało nieraz odlatywały do nieba, ale ona mimo nadzwyczajnych mistycznych darów zawsze trzeźwo patrzyła na życie, także życie duchowe. Otrzymała łaskę głębokiej modlitwy i – co ważne – umiała oceniać i rozumieć „procesy duchowe” bardzo racjonalnie. Co więcej, potrafiła przekazywać swoje doświadczenie i wiedzę innym. Doświadczała, rozumiała i przekazywała. Te trzy dary decydują o tym, że jej dzieła zyskały tak wielki rozgłos, choć nazywała siebie „nieuczoną kobieciną”. Stała się nauczycielką modlitwy, przewodniczką po wewnętrznym życiu i pozostaje nią do dziś. Najważniejsze dzieło poświęcone życiu modlitwy zatytułowała „Twierdza wewnętrzna”. Wiele lat patrzyła z okna swojej celi na wysokie średniowieczne mury opasujące Avila (cudowne miejsce!). Może właśnie dlatego ten obraz. Twierdza to miejsce chronione przed wrogiem, przestrzeń bezpieczna, pewna, dająca schronienie. Każdy z nas ma w sobie taką twierdzę – to Chrystus w nas. „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”, pisał św. Paweł. Teresa zrozumiała, że to jest formuła prawdziwego życia. Skoro Bóg żyje w nas, trzeba wyruszyć w głąb siebie, aby Go spotkać. Droga modlitwy, którą wskazała Teresa, nie jest czymś „tylko dla orłów”. Wiele jej wskazówek zaskakuje prostotą i realizmem. To klasyka duchowości. A klasyka nigdy się nie starzeje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz