Recepta Helmuta Kohla na kryzys Unii Europejskiej to „więcej Europy”, a na konflikt rosyjsko-ukraiński dialog z Putinem. W swojej nowej książce były kanclerz Niemiec stara się nas przekonać, że jego dokonania mogą trwać dalej w niezmienionym kształcie.
Jean-Claude Juncker ma twardy orzech do zgryzienia. 1 listopada został przewodniczącym Komisji Europejskiej, czyli „premierem” UE. Unii, która przeżywa kryzys finansowy, której członkowie, tacy jak Wielka Brytania, zastanawiają się nad tym, czy chcą w niej nadal być, która nie potrafi znaleźć skutecznej odpowiedzi na agresywną wobec sąsiadów politykę Rosji. W takiej sytuacji jak z nieba spadła mu pomoc ze strony Helmuta Kohla. Ten „przekonujący i przekonany Europejczyk”, jak sam o sobie mówi, wydał właśnie książkę, w której apeluje do mieszkańców Starego Kontynentu, aby nie porzucali „idei europejskiej” na rzecz „narodowych i regionalnych tendencji i interesów”. Zdaniem byłego polityka, ta pokusa nasila się zwłaszcza teraz, w epoce przedłużającego się kryzysu gospodarczego. Jest to, uważa Kohl, ważne, ponieważ u źródeł integracji europejskiej leży dążenie do zapewnienia wolności i pokoju. Jak ważne są wolność i pokój, on sam wie dobrze. Podobnie jak wszyscy przedstawiciele jego pokolenia, którzy pamiętają grozę wojny i bestialstwo totalitaryzmów. – Nie przegrajmy tego, co raz osiągnęliśmy – wzywa wielokrotnie były kanclerz Niemiec.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stefan Sękowski