Nie ma nic zdrożnego w zastanawianiu się nad powyższą kwestią już teraz.
16.05.2014 11:00 GOSC.PL
Generał Wojciech Jaruzelski jest na ostatniej prostej swojego życia. Jego ocena podzieliła Polaków od momentu, w którym zaczął sprawować rzeczywistą władzę w naszym kraju, czyli realizować - jako sowiecki namiestnik w Warszawie - rację stanu obcego mocarstwa, polegającą w dużej mierze na tłumieniu wszelkich dążeń niepodległościowych swoich rodaków.
Osobiście mam na ten temat jednoznaczną, od dawna ugruntowaną w faktach historycznych opinię, ale rozumiem, że sporo jest jeszcze wśród nas „sierot po PRL”, które tęsknią za minioną epoką, wynosząc Jaruzelskiego na piedestał, w czym sprzyja brak rozliczenia okresu komunistycznych rządów nad Wisłą jako pokłosie taktyki tzw. grubej kreski.
Spory o jego postawę będą trwały długo, budząc społeczne emocje i dając pracę licznym badaczom najnowszej historii Polski. Z pewnością wybuchną one z wielką siłą po śmierci Jaruzelskiego, któremu należy jednak - bez względu na stosunek doń - życzyć jak najdłuższego życia, aby mógł jeszcze stanąć przed sądem za zbrodnie, które obciążają jego biografię.
Ważnym elementem w tej dyskusji stanie się miejsce pochówku. Nie wiem, czy on sam dał rodzinie jakieś dyspozycje w owej materii, ale w przypadku osób publicznych nie zawsze ostatnie, a przynajmniej nie jedyne słowo mają ich najbliżsi. A decyzja o tym, gdzie spocznie Jaruzelski będzie miała bardzo ważne znaczenie polityczne, historyczne i moralne.
Nie ma nic zdrożnego w zastanawianiu się nad powyższą kwestią już teraz, bo wielu aktualnych i byłych przywódców państw na długo przed śmiercią wiedziało, gdzie zostaną złożone ich doczesne szczątki, zwłaszcza jeżeli nie należeli do postaci wywołujących swoją działalności polityczną poważne kontrowersje.
W Ministerstwie Obrony Narodowej powstał niedawno zespół, którego zadaniem jest właśnie opracowanie zasad dotyczących pochówków komunistycznych dygnitarzy. Jest to reakcja na liczne protesty środowisk kombatanckich i niepodległościowych oraz polityków opozycji przeciwko pochówkom takich splamionych kolaboracją z Sowietami osób na Powązkach, w dodatku przy asyście honorowej Wojska Polskiego. Zespół prowadzi konsultacje z Instytutem Pamięci Narodowej, a także z organizacjami grupującymi weteranów.
Bardzo trafnie ujął ten ważny dla prawidłowego budowania tożsamości narodowej i odpowiedniego prowadzenia polityki historycznej problem zajmujący się nim od dawna poseł Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości, mówiąc „Naszemu Dziennikowi”: „Żyjemy w wolnej Polsce, która wiele wycierpiała w okresie komunizmu i która powinna tych ludzi rozliczyć, sądownie czy w inny sposób, a skoro tego nie potrafi, to przynajmniej niech ich nie nagradza”.
Jego zdaniem, z którym się w pełni solidaryzuję, pochówek na narodowej nekropolii nie powinien przysługiwać generałom, którzy ten stopień otrzymali w okresie służby w Ludowym Wojsku Polskim, nawet jeżeli zostali w tym czasie odznaczeni Orderem Virtuti Militari. Do tej pory są oni tam chowani według zasad, które opracował Garnizon Warszawski WP (gestor miejsc na stołecznych cmentarzach: Powązki Wojskowe, cmentarz Północny oraz Południowy).
Prawa biologii są nieubłagane, dobrze byłoby więc, aby ministerialny zespół w miarę szybko zakończył swoje prace i przedstawił ich wynik do akceptacji nie tylko swojemu zwierzchnikowi, ale także rządowi, a może i Sejmowi. Najwyższy już bowiem czas uregulować tę kwestię na odpowiednio wysokim szczeblu decyzyjnym zanim zaczną umierać kolejni komunistyczni dygnitarze z Jaruzelskim na czele. Pozwoliłoby to uniknąć pośpiesznej, a więc z natury rzeczy pobieżnej dyskusji na temat stosownego miejsca pochówku po śmierci każdego z nich.
Nie wyobrażam sobie, aby ludzie odpowiedzialni za wieloletnie zniewolenie Polaków i poddanie kraju sowieckiemu panowania, którym należy się powszechna infamia, mieli odnieść niezasłużony triumf po zgonie. Dotyczy to także, a raczej w pierwszej kolejności generała Wojciecha Jaruzelskiego.
Jerzy Bukowski