Zaczęło się od kamienicy na rogu Jagiellońskiej i św. Anny. Dziś krakowscy naukowcy zastanawiają się, jak w laboratorium odczytywać myśli pacjentów. Uniwersytet Jagielloński może z dumą świętować swoje 650-lecie.
W 1983 roku, podczas uroczystości nadania doktoratu honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego Janowi Pawłowi II, ojciec święty wspominał swoją pierwszą wizytę na UJ. „Pierwszy raz wszedłem w mury Collegium Maius jako dziesięcioletni uczeń szkoły podstawowej, aby uczestniczyć w promocji doktorskiej mojego starszego brata, absolwenta Wydziału Lekarskiego UJ. Do dzisiaj mam w oczach tę uroczystość w auli uniwersyteckiej” – mówił. Wrażenie, jakie robią na przekraczających ich progi budynki krakowskiej Almae Matris, potwierdzają i ci, którzy dziś odwiedzają UJ niemal codziennie. – Bardzo dobrze pamiętam swoją pierwszą wizytę na uniwersytecie. Starałem się o przyjęcie na historię. Przyjechałem tutaj ze znajomymi, a pierwszym budynkiem, który zobaczyłem, był budynek Collegium Novum. Zrobił na mnie kolosalne wrażenie, ponieważ przypominał kościół i miał w sobie coś sakralnego – wspomina prof. Krzysztof Stopka, dyrektor Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Za pierwszym razem nie mogłam odnaleźć właściwego pokoju, w którym składało się dokumenty. Trzeba było przejść przez dwa dziedzińce, bo nie było wejścia bezpośrednio z ulicy – wspomina ze śmiechem swoją pierwszą wizytę w „Gołębniku”, czyli siedzibie filologii polskiej, Ewa, studentka polonistyki. – Początkowo był to dla mnie prawdziwy labirynt, ale szybko poczułam się jak u siebie. Cieszyłam się, że mamy dokąd wyjść w przerwie między zajęciami, żeby chwilę odpocząć – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Miłosz Kluba