Pani Danuta i s. Stanizja ze wzruszeniem wnosiły do złocienieckiego kościoła relikwiarz. Potem długo wpatrywały się w nowy ołtarz, z którego uśmiecha się święty papież, którego tak dobrze znały.
Pani Danuta ma wciąż przed oczami młodego ks. Wojtyłę, z którym przemierzała górskie kilometry i pływała kajakami, także w tych okolicach. To ona „ochrzciła” duszpasterza krakowskich studentów Wujkiem. – Wujek to ktoś bardzo bliski, do kogo można pójść z pytaniem, którego – bywa – własnemu ojcu by się nie zadało – wspomina Danuta Rybicka. Rozmawiamy w dniu kanonizacji Jana Pawła II. Chwilę wcześniej pani Danusia ze wzruszeniem oglądała telewizyjny przekaz z Watykanu. – Dla nas to wszystko było proste i naturalne, ale zarazem czuliśmy, że mamy do czynienia z kimś wyjątkowym. Przecież on był od niektórych z nas nieco starszy, a nikt z nas nie był z nim po imieniu. Coś nakazywało szacunek – opowiada. – Zresztą nigdy nie odważyliśmy się powiedzieć, że jesteśmy jego przyjaciółmi. Dopiero on sam, na dwa miesiące przed śmiercią, w liście napisał: „Dziękujmy Panu Bogu i Matce Najświętszej za 54 lata naszej znajomości i przyjaźni”... – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karolina Pawłowska