Bociany, jak białe anioły, krążą nad naszymi domami.
Bardzo się zmieniła przez ostatnie ćwierć wieku moja kochana Matarnia. Jeszcze się zieleni kora starych lip, ale budynki z czerwonej cegły w większości zostały zburzone. Nie ma już Anstaltu ani Vogelsangu, zapodział się gdzieś przydrożny krzyż, wyschły bagna. Ciężkie koparki gryzą ziemię, przygotowując teren pod tory Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Nikt nie wie, że czytając ballady Adama Mickiewicza i Bolesława Leśmiana, zawsze przypominam sobie rzęsę na oczku wodnym za domem, a przy prozie Brunona Schulza niezmiennie odwiedzam w wyobraźni sklep na Zichorii. Za następne ćwierć wieku kosmos mojego dzieciństwa będzie już istniał tylko w wierszach. Robotnicy w plastikowych kaskach zaleją asfaltem brukowaną drogę. Znikną ostatnie zaułki, zarośla i ścieżki służące do przejść na skróty. Żaden przewodnik nie wskaże miejsca, gdzie się położyła wychudzona sarna, która tej zimy przyszła umrzeć pod nasze okna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Wencel