Gdyby dożył 2 kwietnia br., skończyłby 100 lat. 65 lat wcześniej zamordowali go jednak strzałem w tył głowy komuniści w krakowskim więzieniu przy ul. Montelupich.
Pamięć o nim przetrwała. W przeciwieństwie do wielu zamordowanych żołnierzy wyklętych, ks. Władysław Gurgacz, jezuita, kapelan antykomunistycznego oddziału Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej, nie spoczął na szczęście w anonimowym grobie. Łatwo tę mogiłę rozpoznać w mrowiu betonowych nagrobków na krakowskim cmentarzu Rakowickim, bo stoi na niej prosty krzyż brzozowy. Zawsze leżą tu świeże kwiaty. „Nikt z przyjaciół czy znajomych o. Gurgacza nie przypuszczał nawet, że ten spokojny, zatopiony w Bogu człowiek, ten młody kapłan, myślący tylko o zbawieniu dusz, stanie się partyzantem, że będzie się ukrywał po lasach i walczył o istnienie wielu ludzi, będących nad brzegiem rozpaczy, dlatego że w ojczyźnie, którą ukochali, zapanowała obca przemoc” – napisał o. Stanisław Szymański, jezuita, przyjaciel i biograf ks. Gurgacza.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogdan Gancarz