Teraz procesy są sfingowane, nie tak jak wtedy, kiedy ja siedziałem w areszcie KGB przy Alei Niepodległości w Mińsku – powiedział mi były więzień przetrzymywany tam za uczestnictwo w zgromadzeniu.
03.10.2013 10:10 GOSC.PL
Oczywiście prosi, żeby nie podawać nie tylko jego nazwiska, ale też miejsca zamieszkania, bo namierzenie go przez organy ścigania byłoby wtedy dziecinnie proste. Przestępstwem okazał się fakt, że na jednym z placów zebrał się z kilkunastoma podobnie myślącymi kolegami. Chcieli wyrazić sprzeciw wobec sytuacji w swoim kraju, a na Białorusi zgromadzenia powyżej trzech osób są niedopuszczalne i karane. To było jeszcze przed rokiem 1990. Siedział w ciasnej celi z 6 mężczyznami. Mieli tylko dwa łóżka bez materacy, na których spali na zmianę. Nie wychodzili na spacery. Dostawali jeden posiłek dziennie, tak, że po miesiącu zaczął cierpieć na szkorbut. Głos mu się załamuje i przykrywa dłonią oczy:- My dorośli mężczyźni tam płakali. Nie chce mówić więcej.
Zdecydował się opowiedzieć mi tamto bardzo bolesne wydarzenie w związku ze sprawą uwiezienia ks. Władysława Lazara. Właśnie w miniony poniedziałek papież Franciszek przyjął na prywatnej audiencji nuncjusza apostolskiego na Białorusi abp. Claudio Gugerottiego. Podczas 40-minutowego spotkania pytał także o sytuację uwięzionego ks. Władysława Lazara. „Papież otrzymał wszelkie informacje, jakie posiadał nuncjusz, o sytuacji księdza Władysława Lazara, wyrażając zatroskanie i prosząc, by osobiście regularnie informować go o rozwoju sytuacji. Ojciec Święty zapewnił całą społeczność katolicką o szczególnej bliskości i swojej osobistej, ojcowskiej uwadze dla tej delikatnej sprawy” – podał białoruski portal.catolic.by
Mój, chcący zachować anonimowość rozmówca, jest pewien, że to spotkanie potwierdza przypuszczenia jego i innych uważnych obserwatorów życia politycznego na Białorusi. Ks. Lazar jest kartą przetargową Łukaszenki z Watykanem. Wypuszczą go jeśli papież Franciszek przyjedzie na Białoruś, uwiarygadniając w ten sposób reżym. – Ks. Lazar to męczennik naszych czasów – mówi.
Warto przypomnieć, że 12 września media poinformowały, iż ks. Lazarowi zarzuca się przekazanie pieniędzy oraz dóbr materialnych człowiekowi, który jest oskarżony o szpiegostwo na rzecz innego państwa. Podczas pobytu na Białorusi w tym samym mniej więcej czasie trafiłam na ludzi pracujących z ks. Lazarem i jego rodzinę (tekst w GN „Więzień z Alei Niepodległości”) . Ks. Władysław był przykładem pobożności i gorliwości religijnej. Żył skromnie, z oddaniem służąc wiernym w 30 tys. Marijnoj Gorkie, gdzie zbudował pierwszy po wojnie w tym rejonie kościół i animował dotąd martwe życie parafialne. Zatrzymano go w drodze z domu na nową parafię w Borysewie, gdzie też miał wznosić świątynię. O jego aresztowaniu media nie informowały przez ponad miesiąc, a rodzina przez kilka dni szukała go po kostnicach i szpitalach.
– Jakie informacje miał przekazywać ten rzekomy szpieg z Małej Marijnoj Gorki? – pyta mój białoruski rozmówca bez imienia. – W procesie sfingowanym, bo teraz takich procesów jest u nas dużo, można mu udowodnić wszystko. Trzeba się modlić o jego uwolnienie.
Od red. - przeczytaj również reportaż: Więzień z Alei Niepodległości
Barbara Gruszka-Zych