Krajobraz po burzy. – Jak mieszkam tu prawie 40 lat, czegoś podobnego jeszcze nie przeżyłam. W jednej chwili ze skarpy, nad którą stoi nasz dom, osunęło się kilka metrów. Od tego czasu wisi nad nami widmo ewakuacji – mówi Stanisława Barszcz z Sochaczewa.
Ciągłe opady deszczu, nawałnice i gradobicia wyrządziły wiele szkód w całej Polsce, w tym także w diecezji łowickiej. Widok ulic, które zamieniały się w rwące potoki, zalane domy, pola, piwnice i samochody nie należały do rzadkości. W kilku miastach walka z żywiołem była wyjątkowo trudna. Tak było choćby w Głownie, gdzie ewakuowano kilka domów, a także pasażerów pociągu. Równie dramatycznie było w Sochaczewie, gdzie po ostatniej ulewie osunęła się skarpa, w wyniku czego mieszkańcom 8 domów grozi eksmisja. Z tego samego powodu konieczne jest ekshumowanie kilkudziesięciu grobów. Niewiele lepiej było również w Łowiczu, Skierniewicach i Żyrardowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Napiórkowska