Ryszard Bugajski swoim filmem brutalnie rozprawia się z mechanizmami rządzącymi w Polsce wymiarem sprawiedliwości.
Ta opowieść, która miejscami przypomina historię rodem z książek Kafki czy Orwella, a którą oglądamy na ekranie w „Układzie zamkniętym”, wydarzyła się naprawdę. Bugajski nie pozostawia suchej nitki na systemie, jaki umożliwia niszczenie niewinnych osób w imię prawa, dzięki wykorzystywaniu aparatu państwa dla własnych interesów przez ludzi pozbawionych moralnej busoli. Wielu z praworządnych obywateli, którzy mieli wątpliwą przyjemność sprawdzenia na własnej skórze, jak działają instytucje, które z założenia mają ich chronić, przekonało się, że ta ochrona to tylko złudzenie. Wiedzą, jak trudno odkręcić chociażby nawet drobny błąd popełniony przykładowo przez skarbówkę, ile to wymaga czasu i zachodu, jak trudno policji schwytać przestępcę, nawet jeżeli się nie ukrywa, a jednocześnie jak łatwo dopaść kogoś, kto nie powinien mieć żadnych obaw przed organami sprawiedliwości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz